„Znajdź błąd na blogu Nishki, a dostaniesz 100 zł.” Takie hasło do konkursu podpowiedział mi GeekTata, gdy rozmawialiśmy o naszym blogowaniu: czy dbamy o JAKOŚĆ tekstów, czy nieważne jak piszemy, bo przecież JAKOŚ to będzie?
Czasami nachodzi mnie natchnienie i potrafię wstać o 5 rano albo nie iść spać o 1 w nocy, siąść do komputera i pisać tekst jednym ciągiem, prawie na jednym oddechu. Uderzam wtedy w klawiaturę jak szalona i piszę, piszę, piszę. Potem jednak budzi się we mnie strażnik jakości stylistycznej, interpunkcyjnej, ortograficznej, wreszcie: merytorycznej.
Budzi się we mnie cerber poprawności językowej…
… i kroję swój tekst, wyrzucam, poprawiam, zmieniam. Czasami kasuję dłuższe fragmenty, inne rozwijam. Zastanawiam się, czy to, co piszę, jest zrozumiałe, czy udało mi się przekazać, co miałam na myśli? Staram się postawić w roli czytelnika: czy lektura sprawi mu przyjemność, czy nie zanudzi się, czy nie dostanie oczopląsu?
Przed publikacją wpisu na blogu wyobrażam sobie, że tekst idzie do druku, dokładnie w takiej formie, w jakiej przekazałam go „wydawcy”: musi więc być bezbłędny. Najwięcej pracy mam przy długich tekstach, takich jak ten, na szczęście co najmniej połowę treści na blogu stanowią krótkie dialogi. Jednak, wbrew pozorom, łatwo je zepsuć.
Dowiedz się, jak poprawnie pisać.
Czasami notuję w telefonie lub notesie zasłyszane powiedzonka córek. Są to zwykle wyrwane z kontekstu zdania, które chcę potem przedstawić na blogu. Wbrew pozorom, dialogi bardzo łatwo zaprezentować niezdarnie, nieciekawie, nudno, słowem: JAKOŚ. Przykład naszpikowanego błędami dialogu:
— Mamo, chcę ci coś powiedzieć, ale nie obraź się. — córka powiedziała.
— Dobrze, nie obrażę się. — powiedziałam.
— Wolałabym być podobna do taty, bo tato jest od ciebie o wiele ładniejszy. — córka powiedziała.
Ten dialog jest zły, ten dialog jest niedobry! Jak mogła powiedzieć, że tato jest ode mnie ładniejszy?! A naprawdę tak powiedziała: Co robić, jak żyć? Oczywiście to nie jedyny zarzut. Coś tu jest nie tak i drażni, prawda? Oto dlaczego.
1. Trzykrotnie pojawiające się słowo „powiedzieć” można przecież zastąpić innymi czasownikami określającymi mówienie: odparła, rzekła, skwitowała, krzyknęła itd. Dialog od razu staje się żywszy, ciekawszy, mniej monotonny.
2. Czasowniki określające mówienie powinny występować od razu po myślniku.
Prawidłowo:
— Mimo że jesteś brzydka, kocham cię, mamo — szepnęła dziewczynka.
Nieprawidłowo:
— Mamo, jesteś szpetna, ale przyrządzasz pyszne naleśniki — dziewczynka szepnęła.
3. Jeżeli narracja odnosi się do wypowiedzi, nie stawiamy po niej kropki.
Prawidłowo:
— Mamo, może jesteś mało urodziwa, ale masz przepiękne oczy, a teraz daj mi 30 zł — powiedziało dziecko.
Nieprawidłowo:
— Mamo, daj mi 12 zł, a w zamian dostaniesz 12 komplementów. — powiedziało dziecko.
4. Jeżeli zaś narracja nie odnosi się do wypowiedzi, po wypowiedzi stawiamy kropkę.
— Najpiękniejsza mamo na świecie, daj mi 250 zł na nową czapkę. — Dziecko sięgnęło po portfel matki i spojrzało na nią błagalnym wzrokiem.
Nie studiowałam polonistyki ani nie pracowałam jako korektorka, ale chcąc zapewnić najwyższą jakość moich tekstów dowiedziałam się, jakie są poprawne zasady pisania dialogów. Wiedzę czerpałam między innymi stąd.
„Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.”.
Każdy tekst, który tu publikuję, jest w mojej opinii bezbłędny. Wszystkie usterki językowe, bo oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że takie na moim blogu występują, nie są wynikiem niedbałości, ale niewiedzy. Na szczęście zwykle szybko znikają, bo do akcji wkracza wtedy Mama Nishki, uprzejmie mi o błędach donosząca:
Córuś, świetny tekst o gimnazjum, ale popraw jedno słowo. Nie „trejkocze” tylko „trajkocze”. (Gimnazjum? Nie, dziękuję.)
Nat, być może to taki świadomy zabieg stylistyczny na FB, ale w razie czego tylko przypomnę: bulwersować może coś, a więc prawidłowo powinno być: „zbulwersował nas sen starszej córki”, a nie „zbulwersowaliśmy się snem starszej córki.” (Jak śmiesz o tym śnić?]
Zamiast „te” moje niemowlę, napisz „to”. Nie istnieje zaimek rodzaju nijakiego „te”, tylko „to”. Wiem, że się nie obrazisz:)
Nigdy nie obrażam się, gdy ktoś wytyka mi błąd. Co więcej, jestem mu wdzięczna i dziękuję, bowiem każdy wytknięty błąd, to unicestwiony błąd.
Księga skarg i zażaleń na Niszkę: otwarta.
Dbanie o wysoką jakość tekstów to według mnie okazywanie szacunku czytelnikowi. Dbałość o jakość to nie tylko eliminowanie błędów językowych, ale również dążenie to tego, żeby tekst był ciekawy, zrozumiały i sprawiał czytelnikowi przyjemność, a nie udrękę. Tym samym apeluję: jeżeli macie mi coś do zarzucenia, piszcie. Jeżeli coś Wam się na moim blogu nie podoba, drażni, męczy, dręczy, irytuje: śmiało! Wszystkie uwagi przyjmuję w tym tygodniu z pokorą. Napiszcie też, co sądzicie o temacie, który dziś poruszam? Czy przywiązujecie wagę do poprawności językowej tekstów publikowanych na blogach? Czy zdarzyło Wam się, że przestaliście czytać jakiś blog właśnie ze względu na niedbałość? (proszę o niepodawanie adresów tych blogów w komentarzach, za to możecie mi je wysłać mejlem) A może jakiś blog szczególnie Was swoją jakością ujął? (w tym przypadku śmiało możecie w komentarzach linkować do nich).
Zgłaszaj uwagi językiem żyrafy, a nie szakala.
Oczywiście bardzo ważna jest forma, w jakiej to przekażecie: mówcie językiem żyrafy, a nie językiem szakala (Słowa mają moc), jak człowiek dobrej woli, a nie hejter. Bierzcie przykład z Mamy Nishki albo Doroty, która kiedyś wytknęła mi błąd, przemawiając językiem żyrafy:
Witaj Nishko. Przepraszam, że ośmielam się zwrócić uwagę na błąd fleksyjny (wybacz, nauczycielskie skrzywienie), powinno być: „tę okoliczność”. Zaimek „ta” (rodzaj żeński) odmieniamy w bierniku „tę”. Jestem jakoś tak wyczulona akurat na „tę” pomyłkę. Pozdrawiam ciepło (a raczej chłodno, bo dziś upał).
Szakal napisałby:
— „Tą” okoliczność?! Naucz się pisać po polsku! Albo najlepiej wróć do szkoły podstawowej i poproś nauczycielkę, żeby przerobiła z tobą jeszcze raz temat fleksyjności, choć wątpię, żebyś cokolwiek zrozumiała, ignorantko!!
Podsumowując: na tym blogu można wytykać autorce błędy, ale robimy to kulturalnie 🙂