fot. Eliza Wydrych
Dziś, z okazji Dnia Ojca, nie mogę nie przypomnieć kilku rodzinnych dialogów ukazujących, po kim odziedziczyłam zamiłowanie do czarnego humoru. 🙂
Większość wydarzeń miała miejsce kilka lat temu, czyli kiedy moje córki miały po kilka lat.
*
Spędzam z rodzicami i dziećmi weekend nad jeziorem. Nagle Ojciec Nishki oznajmia:
– Po powrocie do domu szykuję pozew o odebranie Nishce praw rodzicielskich! Jest egoistką, myśli tylko o swoich przyjemnościach i odmówiła dzieciom, choć gorąco ją prosiły, wykąpania się w pianie, w której myły przyczepę kempingową i samochód.
*
Czytam książkę.
– Ejże, czy mogę w spokoju poczytać? Czy mogę prosić o godzinę spokoju? – proszę córki, które ciągle kręcą się obok mnie i nieustannie czegoś ode mnie chcą.
– Córeczko, pamiętaj: jakby co zawsze możesz zrzec się praw rodzicielskich i oddać je komuś innemu – życzliwie doradza mi tato.
*
– Lepiej niech ona zejdzie z tej ławki – mówi troskliwie dziadek.
– Zaraz ją zdejmę – oznajmiam.
– Bo, wiesz, spadnie i zabrudzi krwią trawę, a dopiero co kosiłem.
*
– Ojej, jak ona wygląda! – ubolewam, patrząc na napuchniętą twarz młodszej córki pogryzionej przez komary.
– Spokojnie. Powiesz wszystkim, że pogryzły ją komary. Ja to potwierdzę… — uspokaja mnie tato.
*
– Chodź, pokażę ci coś – tato kieruje mnie w stronę domu i wskazuje na drewniane drzwiczki oparte o ścianę. – Chcę je dziś zamontować, wiesz dlaczego? – pyta mnie.
Kiwam głową ze zrozumieniem i myślę: „Dla bezpieczeństwa, żeby twoja 2-letnia wnuczka nie spadła ze schodów, idąc do kuchni”.
– Z betonu trudno zmywa się krew – uświadamia mnie tato.
*
Tato jest u nas na obiedzie. Siedzimy na podwórku nieopodal drogi wiodącej do lasu. W pewnym momencie rozlega się ryk motocykli jadących w kierunku lasu.
– Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty – głośno liczy przejeżdżające motocykle. – Dziewięciu pojechało. Siedmiu wróci – prorokuje.
*
Tato opowiada historię:
– Kupowałem niedawno papierosy i dostałem paczkę z ostrzeżeniem: „Palenie tytoniu powoduje impotencję”. Po namyśle zwróciłem się do ekspedientki i rzekłem:
– Poproszę te na zawał serca.
*
Rodzice zabrali na kilka dni wnuczki nad jezioro. Telefonuję, by spytać, jak sobie wszyscy radzą.
– Wszystko ok. Przed chwilą twoja starsza 7-letnia córka uderzała młotkiem w pieniek – relacjonuje mi tato. – Zasugerowałem, żeby odłożyła ten młotek, bo może przypadkiem uderzyć nim w główkę swojej malutkiej siostry… Poczekaj chwilę – przerywa nagle.
– Dziecko, zostaw tę siekierę! Czy młotek ci nie wystarczy? – krzyczy do „kogoś”. – A zresztą, baw się, kochanie, siekierą do woli! Dziadek niczego ci nie będzie zabraniał i tak w domu z matką masz przecież ciężko!