Dialogi z taxówkarzami

taxiWchodzę do samochodu i przerażona pytam taxówkarza:

— Czy dojedziemy w 10 minut na Dworzec Centralny?

— Postaram się.

Pół godziny później, już siedzę w pociągu, dzwoni do mnie telefon. Wychodzę z przedziału (Wy też to robicie, prawda? Nie prowadzicie rozmów telefonicznych, mając w przedziale współtowarzyszy podróży, bo wiecie, że to jest niegrzeczne zachowanie, zgadza się?:)).

— Halo? — odbieram połączenie pochodzące z nieznanego mi numeru.

— Dzień dobry, czy jedzie pani w pociągu?

— Tak? — odpieram zdumiona.

— Jestem taksówkarzem, martwiłem się, czy zdążyła pani na swój pociąg. Cieszę się, że się udało i życzę udanej podróży!

To było piękne! Zatroszczył się o mnie z czystej życzliwości. Wiedział, że nie mieszkam w Warszawie więc nie jestem potencjalną klientką, nie wiedział też, że jestem blogerką, więc nie liczył na reklamę 🙂 Ja za to z przyjemnością polecę ich usługi: Taxi As, tel. 22 100 53 53.

*

Przyjeżdżam do Białegostoku. Zbliża się północ, więc biorę taxówkę.

— Czy mogę zapłacić kartą?

— Nie i u żadnego białostockiego taxówkarza nie ma takiej możliwości. Obok jest bankomat.

— Niestety na koncie mam 40 zł, więc nie jestem w stanie wypłacić takiej sumy… Cóż, mam w portfelu 14 zł, proszę mnie zawieźć w stronę ulicy Blogowej i wysadzić, gdy na liczniku wybije 14 zł.

— Chyba pani żartuje. Wiozę panią do domu i koniec dyskusji.

— Proszę klasnąć w dłonie, wtedy zapali się światło — instruuje mnie taxówkarz, gdy dojeżdżamy na miejsce.

— Słucham? — pytam zdumiona.

— Proszę klasnąć.

Klaszczę, światło zapala się.

— Ale numer, to niesamowite! — ekscytuję się.

Taxówkarz wybucha śmiechem, pierwszy raz ktoś dał się na to nabrać.  🙂

zdjęcie: freedigitalphotos

Komentarze: