fot. Mały Kadr
Dziś, 10 września, Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Przeczytajcie proszę ten tekst. Zajmie Wam to pięć minut, a może otworzy oczy na coś ważnego.
Nie zliczę, ile razy zaczynałam wstęp do tego tekstu, za każdym razem po chwili go kasując. Każda jego wersja była nieodpowiednia. Jakim prawem miałabym odwoływać się do cierpienia rodziców, których dzieci podjęły próbę samobójczą, skoro nigdy tego nie doświadczyłam? Czy wystarczy podać ku przestrodze statystyki mówiące, że w zeszłym roku ponad 2000 dzieci próbowało się zabić, a rocznie w Polsce w wyniku samobójstwa ginie ponad 100 dzieci i nastolatków?
Może zamiast wstępu zaproszę Wam do obejrzenie tego krótkiego filmu:
Powstał w ramach kampanii społecznej Jeden Dzień Może Być Wart Całe Życie realizowanej z fundacją Zobacz. Jestem zajmującej się szeroko rozumianą pomocą dzieciom i młodzieży z problemami emocjonalnymi: polecam stronę Fundacji, realizują wiele ciekawych projektów, dzięki którym rodzice mogą dostać dużo wskazówek i wiedzy.
Celem kampanii JEDEN DZIEŃ jest profilaktyka samobójstw wśród dzieci i młodzieży poprzez propagowanie symbolicznego „jednego dnia” jako symbolu wzmożonej uwagi rodziców i otoczenia w stosunku do nastolatków i ich problemów.
Jej autorzy zachęcają do tego, byśmy znaleźli dzień, który możemy w całości poświęcić naszemu dziecku, oderwać się od codziennych obowiązków i spędzić z dzieckiem czas i dać mu dzień, w którym nie będzie się liczyło nic oprócz niego. To może być pierwszy krok w stronę zapobiegnięcia ewentualnej tragedii związanej z zerwaniem więzi między dzieckiem.
Bądź blisko, nie przegap żadnego sygnału.
Nasze dzieci, zwłaszcza, gdy wejdą w okres bycia nastolatkiem, z jednej strony nas odpychają, odsuwają od swoich spraw, ustawiają się wobec nas w pozycji konfrontacji, wydaje się, że traktują nas jako wrogów, jednak tak naprawdę wciąż nas potrzebują. Z jednej strony próbują się od nas odseparować, symbolicznie pożegnać i wejść w dorosłość (a silny związek z mamą i tatą kojarzy im się z dzieciństwem, od którego próbują się odciąć), a z drugiej strony wciąż ważna jest ta część z nich, która jest dzieckiem – dzieckiem rodziców, dla których chcą być ważni, przez których chcą być kochani. Nie dajmy im o tym zapomnieć lub pozwolić im w to zwątpić.
Zajrzyjcie na stronę Jeden Dzień, gdzie znajdziecie kilka ciekawych artykułów, np. o tym jak rozpoznać ryzyko samobójstwa i jakimi mitami obrósł temat samobójstwa – warto być tego świadomym.
Ponadto zachęcam do lektury książki „Depresja nastolatków: jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać?”, którą polecałam kilka miesięcy temu w tekście 8 informacji o depresji dzieci i młodzieży
*
Przy okazji chciałabym podzielić się z Wami informacją, która jakiś czas temu bardzo przemówiła mi do wyobraźni i dała do myślenia. Otóż jedną z dziedzin, dla których samobójstwa pozostają olbrzymią zagadką, jest psychologia ewolucyjna.
Dlaczego ktoś miałby celowo odbierać sobie życie? Teoria ewolucji mówi, że reprodukcja jest maszyną napędzającą procesy ewolucyjne, aby zaś reprodukować się, trzeba żyć. Jak więc wytłumaczyć samobójstwa?
pyta David M. Buss, autor książki „Psychologia ewolucyjna”, a następnie opisuje badania Denysa de Catanzaro, który zajął się tym zagadnieniem i sformułował ewolucyjną teorię samobójstwa. Na podstawie jego badań okazało się, że głównym czynnikiem mającym wpływ na pojawienie się myśli samobójczych – które mogą doprowadzić do samobójstwa (dlatego nigdy nie należy ich bagatelizować) – jest poczucie bycia ciężarem dla rodziny.
W takich warunkach jest co najmniej prawdopodobne, że replikacja genów danego człowieka łatwiej dojdzie do skutku, gdy jego nie będzie. Jeżeli ktoś staje się ciężarem dla swojej rodziny, to żyjąc zmniejsza jej możliwości reprodukcyjne, a tym samym staje się przeszkodą dla sukcesji swoich genów. – tłumaczą autorzy wspomnianej książki.
– Skoro jestem ciężarem dla rodziny, lepiej, żebym usunął się, by mogli osiągnąć spokój i dobre warunki życia, co pozwoli im zadbać lepiej o siebie. Nie chcę swoim jestestwem: męczącym, kłopotliwym, zasmucającym, irytującym, drażliwym – jakkolwiek, ważne, że problematycznym, im w tym przeszkadzać. Zamiast być dla nich ciężarem, lepiej dla wszystkich będzie, gdy przestanę istnieć – mogą myślec osoby zagrożone myślami samobójczymi.
Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie czy nasze dziecko może tak się w naszej rodzinie czuć: jako ciężar, kłopot, problem, balast. Jeżeli tak, zacznijmy nad tym pracować.
Czasem możemy wysyłać te sygnały nieświadomie. Bo oczywiście, że bycie rodzicem, zwłaszcza nastolatka jest bardzo trudne. (pisałam o tym niedawno w tekście Dlaczego nastolatki są opryskliwe tylko dla rodziców?) Każdy z nas ma czasem ochotę wykrzyknąć, żeby dziecko dało nam święty spokój. Jednak starajmy się nigdy nie wysyłać dzieciom sygnału, że są dla nas ciężarem, bo mogą to sobie wziąć do serca. Wprost przeciwnie: upewniajmy je w tym, że chcemy i potrafimy uczynić ich życie lżejszym przez to, że mogą na nas liczyć i że łączy nas więź. Że nie są sami. Że jakikolwiek dramat ich spotka, dotknie, jakiekolwiek nieszczęście im się przytrafi, mogą na nas liczyć. I że możemy im poświęcić cały dzień. Aż i tylko jeden dzień.