Jak wiecie, na moim blogu panuje porządek. Nie uświadczysz tu literówki, błędu ortograficznego ani stylistycznego. Nawet gdy jakiś pojawi się, za moment – wyłapany przez czujne oczy – znika.
Co ciekawe, stan porządku na moim blogu jest wprost odwrotnie proporcjonalny do sytuacji, która panuje w mojej pralni i garderobie.
Oba te pomieszczenia mogę określić jednym słowem: chaos.
W pralni sterta prania czekającego na wybawienie z , w garderobie sterta prania, czekającego na wyprasowanie.
Ciągle rosnąca sterta.
Ilośćjakie moje dzieci zostawiają na ubraniach, zakrawa o pomstę do nieba. Czy muszę przypominać, że uwielbiają rysować i malować? Że gdy nachodzi je ochota na coś słodkiego, a w batonikowych i ciastkowych szufladach pustki (no dobra, nigdy nie mieliśmy takiej szafki, bo wszystko zjadamy na bieżąco :D), to same robią sobie kisiel albo bez żenady wyjmują słoik dżemu i wyjadają zeń zawartość, zostawiając na swoich świeżo upranych ubraniach
?! Że codziennie, gdy wracają ze szkoły i podejmują się plastyczno-kulinarnych aktywności, to ja, Perfekcyjna Pani Matka, zastygam w strachu?!
*
Wszystkie plamy z wpisu usunął Vanish, z którą to marką właśnie podjęłam współpracę. Jutro ogłaszam konkurs – liczę na to, że weźmiecie udział w zabawie! 🙂