fot. Zielony Koperek
Stało się, dziś kończę 34 lata. Z tej okazji, być może żeby odwrócić uwagę od mojego wieku, postanowiłam podarować komuś prezent 🙂 Zapraszam na fotorelację ze wspólnego z moją siostrą pieczenia ciasta!
Kiedy dostałam propozycję uczestniczenia w Światowym Dniu Pieczenia, pomyślałam:
– Ja? Czy przypadkiem mnie z kimś nie pomyliliście? Już półtora roku temu zdradziłam, że umiem upiec tylko jedno ciasto! Kilkakrotnie próbowałam już eksperymentów z innymi słodkościami (z pozycji producenta, bo jako konsument nie mam z tym oczywiście najmniejszych problemów), ale składniki, temperatura powietrza, wreszcie piekarnik: płatały mi figle i niszczyły ciasto. Bo przecież nie ja..
– A ciasto murzynek? Pokazywałaś kiedyś zdjęcie na Instagramie – odzywał się we mnie drugi głos.
– No właśnie: Instagramie, czyli filtry, filtry, filtry. Tam nie było widać, że wyszedł mi zakalec – odpierałam patrząc na siebie zażenowana.
WTEM! Olśnienie: przecież mogę wziąć udział w akcji razem z Olą!
Ola to moja rodzona siostra, która również jest blogerką i prowadzi blog Sweetshoop.
Siostry blogerki: przypadek? Ależ skąd. Kiedyś, dawno, dawno temu, jak się urodziłyśmy, rodzice rzekli nam przy kołysce (najpierw mi, cztery lata później Oli):
– Skończycie socjologię, a po kilku latach zostaniecie blogerkami.
Z losem nie wygrasz, tak też się stało 🙂
Ola od razu zgodziła się wziąć ze mną udział w akcji marek Kasia i Philips, we współpracy z którymi powstaje ten tekst. Jakiej akcji? Otóż 17 maja przypada Światowy Dzień Pieczenia. Warto wykorzystać tę okazję na przypomnienie komuś, że darzymy go sympatią i … podarować mu ciasto.
Konkurs
Upiecz ciasto i wybierz osobę, która ma je otrzymać, a Kurierzy Kasi dostarczą ciasto pod wskazany adres. Szczegóły znajdziecie na stronie Kurierzy Kasi. Do wygrania 50 darmowych usług dowiezienia ciasta pod wskazany adres oraz 3 roboty plenarne Philips (każdy o wartości 1300 zł), za pomocą którego my z Olą zrobiłyśmy nasze ciasto. To znaczy nie, nie, nie: to nie jest tak jak myślicie: do wygrania są nowe, czyste, nieużywane roboty 😉
Uwaga, konkurs trwa tylko do czwartku 14 maja do godziny 12:00! Tak, żeby laureaci mieli jeszcze czas upieczenie ciasta. A więc dla kogo upieczesz coś pysznego? 🙂
*
Skoro mówimy o pieczeniu, zapraszam Was na fotorelację z tego wydarzenia! Ale zacznijmy od początku:
A więc, z bojową miną, podjęłyśmy z Olą wyzwanie!

Mimo, że Ola jest ode mnie młodsza, w relacji kulinarnej nie ma wątpliwości, kto jest mistrzem, a kto uczniem. Jak widać na załączonych zdjęciach, jestem wpatrzona w siostrę jak w obraz.
Braki wiedzy kulinarnej nadrabiałam kokieterią.
– Olcia, ale ty masz piękny naszyjnik…
Ola, nie dając się omamić moimi komplementami, bezwzględnie wydawała mi polecenia:

– Wsyp mąkę. Mąkę, nie cukier!
Albo:
– Pokrój Kasię.
Były sprawy, z którymi sobie nie radziłam, jak np. obsługa miksera.
– Co w tym trudnego? Wrzucasz do miski składniki, włączasz i voilà! – tłumaczyła mi siostra.
– Aha!
Celu przesiewania mąki nadal nie rozumiem, choć Ola mi to wytłumaczyła (będzie puszysta). Tym niemniej wpatrzona byłam w ten obraz jak w obraz 😉
A teraz mieszamy…
Na końcu Ola pozwoliła mi włożyć ciasto do specjalnych foremek. Cieszyłam się jak dziecko 😉
– Ola, ale to wyjdzie? Na pewno?
Ha, a oto efekt prawie końcowy! Bardzo zachęcam do zajrzenia do Oli na blog: opisuje tam krok po kroku, również z pomocą zdjęć, jak wykonałyśmy to cudo.
– Można już zjeść?
– Nie, jeszcze nie koniec, ile razy mówiłam ci, że jeszcze krem z mascarpone. A zresztą, jedz!!!
– Wow… czy te róże są prawdziwe?
Wielkie podziękowania należą się Sylwii z bloga Zielony Koperek: autorce zdjęć i naszej wspólnej, bardzo serdecznej koleżance. Gorąco polecam blog Sylwii, zawiera mnóstwo miłych dla oka zdjęć, przepisów, ciekawostek związanych ze zdrowiem, fitnessem i „ABC” gotowania. To właśnie przez Sylwię tak pękałyśmy ze śmiechu, bo to niezła dowcipnishka 🙂
A tutaj obejrzycie nasz 8-sekundowy filmik. Jakość słaba, ale wczoraj, podczas urodzinowego rodzinnego obiadu nasi rodzice nieźle się uśmieli 🙂
*
Sprawdźcie, co upiekli inni blogerzy biorący udział w akcji. Zajrzyjcie do Fashionelki, Lady Gugu, Zucha i na blog mniammniam
Założenie naszego przedsięwzięcia było takie, że przygotowane ciasto miałyśmy dostarczyć wybranej osobie. Trochę egoistycznie, nie konsultując tego z Olą powiedziałam:
– Pozwól, że podaruję ciasto córkom i mężowi. Tak mnie wspierają w tym moim blogowaniu, że należy im się jakaś nagroda. Chcę im pokazać, że są dla mnie ważni. Nie będziesz miała nic przeciwko?
– Nie ma sprawy, pewnie że tak.
Jakiś czas później zapukałam do drzwi.. Kto mi otworzy? Starsza córka? Mąż? Młodsza córka?
Guzik prawda, bo zapukałam do drzwi Oli! Bo Ola w rzeczywistości jest bardzo życzliwą osobą, tylko ją tak dla żartów przedstawiłam jako wrednishkę 🙂
Radość z obdarowywania: bezcenna, polecam! 🙂