Conchita, czyli lekcja tolerancji

W weekend gościliśmy znajomych z dziećmi. Córki uparły się, żeby włączyć Eurowizję. Oglądając z koleżankami występ Conchity debatowały:

— Czy to mężczyzna czy kobieta? — pytało jedno.

— Zależy od brody: jak prawdziwa, to mężczyzna. Jak przyklejona to kobieta — sugerowało drugie.

— Myślę, że to mężczyzna. Ale może czuje się kobietą? U mnie kiedyś w klasie była taka dziewczyna, która wyglądała jak chłopak, zachowywała się jak chłopak i jak ktoś obcy, na przykład nauczyciel na zastępstwie nazywał ją chłopakiem to ona się w ogóle nie obrażała, a nawet się chyba cieszyła. Bo chyba w środku czuła się chłopakiem. Ale ona była bardzo fajna, naprawdę — opowiadało trzecie.

— Ale Conchita to gdyby czuł się kobietą to chyba by zgolił brodę, prawda?

— A może zapomniał wziąć z domu maszynki do golenia? Albo nie miał czasu zgolić?

Zauroczona słuchałam tej dyskusji, przede wszystkim dlatego, że dzieci powstrzymywały się od ocen. One wyłącznie zadawały pytania i gdybały.

Nikt z nas tak naprawdę nie wie, kim jest Conchita i co się za jej/jego występem kryło. Czy był to perfomance? Czy był to żart? Czy była to sztuczka marketingowa? Czy była to lekcja tolerancji?

Cały Internet w sporze: czy Conchita to mężczyzna w sukience, czy kobieta z brodą? Na przykład moim zdaniem Conchita to Queer, czyli kompozycja męskiej i żeńskiej tożsamości płciowej. „Performuje” kobietę, ale jednocześnie deklaruje przywiązanie do męskiego ciała, co demonstruje pozostawieniem zarostu.

Nieistotne jest, kim jest Conchita. Ważne, że jej występ zachęcił do dyskusji o płciowości i seksualności i o poziomie naszej tolerancji dla różnorodności.

Odetchnęłam z ulgą, że moje i przyjaciół dzieci powstrzymały się od krzywdzących epitetów, których pełen jest Internet: dziwak, świr, zboczeniec, człowiek z problemami psychicznymi, nienormalny, oszust. Wielu szydzi, drwi i ironizuje.

Uczymy dzieci poszanowania dla osób posiadających inny kolor skóry, inne wyznanie, inną intelektualną lub fizyczną sprawność, nie zapominajmy też o uczeniu poszanowania dla innej płciowości lub seksualności.

Dzieci, z właściwą sobie ciekawością świata gdy widzą coś, co je zaskakuje, zadają pytania. To, w jaki sposób rodzic na nie odpowiada, w bardzo dużej mierze kształtuje ich światopogląd. Zawsze wychowywałam dzieci w poszanowaniu do odmienności. Uczyłam je, że ludzie są niepowtarzalni i różnorodni i że każdy zasługuje na szacunek.

Dzieci przynoszą czasem ze szkoły dziwne zwyczaje:

— Weź idź, ty geju.

W takich chwilach, czyli gdy np. dziecko używa słowa „gej” jako obelgi – zawsze reaguję. Tłumaczę, rozmawiam, uczę empatii, wychodzenia poza własne „widzimisię” i  opowiadam o tym,  że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i że „inny” nie znaczy gorszy.

Jak zwykle zapraszam do dyskusji! Czy prowadzicie z dziećmi rozmowy o tolerancji? Czy Wasze dzieci przynoszą ze szkoły lub z twz. podwórka różne krzywdzące (nie tylko mniejszości seksualne) stereotypy?

*

Nie debatujmy nad tym, czy Conchita jest mężczyzna czy kobietą. Conchita jest po prostu człowiekiem.

Komentarze: