Dialogi przy świątecznym stole

— Mamo, mamo, proszę, kupisz mi królika?
— Nie, żadnych królików — ucinam od razu niedorzeczną prośbę.
— A zająca?

*
W oczekiwaniu na gości nakrywamy stół.
– Policz, ile będzie osób – proszę młodszą córkę.
Dziecko chwyta za telefon.
– Co robisz? Przecież poprosiłam cię o coś – mówię zawiedziona.
– Liczę na kalkulatorze! – wykrzykuje, uderzając palcem w ekran i głośno wymieniając osoby. – Nasza czwórka, plus dwa, czyli babcia i dziadek, plus dwa…
– Zwariowałaś? – przerywam jej – Wypisz imiona osób, a nie obliczasz na kalkulatorze.
– Dobra, wypiszę – stwierdza dziecko i … otwiera w smartfonie notatnik.

*
– Mamo, pamiętaj, nie pytaj gości, czy im smakują potrawy – poucza mnie starsza córka tuż przed przybyciem gości. – Zastanów się: jeżeli byłoby inaczej, to czy ktoś przyznałby się do tego? Nie, bo nie chciałby ci sprawiać przykrości…

O specyfice życia z nastolatkiem, który uważa rodzica za mniej doświadczonego od siebie, w związku z czym musi mu niektóre sprawy wytłumaczyć, opowiadałam w moim pierwszym felietonie w Radiu Akadera TUTAJ, a już jutro (środa) o godzinie 8.20, 13.20 i 17.20 zapraszam Was na mój kolejny felieton. Możecie go słuchać na częstotliwości 87,7 FM (mieszkańcy Białegostoku) lub za pośrednictwem strony internetowej radia (mieszkańcy całego świata) – wystarczy nacisnąć magiczny przycisk „włącz radio” umieszczony w górnym prawym rogu.

*
Wieczór, drugi dzień świąt wielkanocnych. Cała lodówka pełna jajek. Jajek na twardo, jajek faszerowanych, sałatek z jajkami i past jajecznych. Tymczasem córka na pytanie:
– Co zjesz na kolację?
Odpowiada zupełnie na poważnie:
– Jajko na miękko.

*
– Skąd się biorą jajka? – sprawdzam wiedzę o świecie mojej 3-letniej wówczas córki.
– Z lodówki.
– A skąd się bierze mleko?
– Z sarenki.

Komentarze: