– Czy masz jakąś wizję nowej fryzury? – spytała mnie Irmina.
– Wizji nie mam, ale nie ukrywam, że chciałabym coś zmienić…
– Grzywka?
– Nie.
– Czerwony kolor?
– Nie.
Kilka godzin później miałam grzywkę i czerwone włosy. 🙂
No dobra, nie zupełnie czerwone: bo ciemnobrązowe z czerwonymi refleksami. Ale gdyby ktoś powiedział mi wcześniej, że na mojej głowie zagości element czerwieni, nie uwierzyłabym. Jak więc do tego doszło? Jak to się stało? 🙂 Zacznijmy od początku.
Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale zauważyłam, że często zdarza się, że zmiany w życiu: nowy związek, nowy status związku, nowa praca, nowy dom albo zmiana „duchowa”, wywołana na przykład ważną podróżą, pociągają za sobą chęć wizualizacji tej zmiany. A najłatwiej i najszybciej uczynić to w postaci fryzury, bo jest najbardziej zauważalna.
– Zaczęła nowe życie! – zdaje się mówić o swojej nosicielce nowa fryzura.
Czasem idzie to w odwrotnym kierunku:
– Muszę zmienić coś w swoim życiu… – stwierdza kobieta i … zmienia fryzurę. 🙂 Tak jakby chciała wywołać albo zapoczątkować nią dalsze zmiany w życiu. Czemu nie: fryzura również może być katalizatorem zmian.
U mnie od lat wciąż ten sam mąż, praca, dom, za to: niespełna trzy miesiące temu zamieszkał w nim nowy domownik – syn. Pięć kilogramów, które pozostały mi jako pamiątka po ciąży (swoją drogą doprawdy, nie rozumiem i uważam to za oburzające: sądziłam, że skoro to syn domaga się czekolady, co sygnalizował mi telepatycznie przez pępowinę, to on będzie tył, a nie ja!), nie wystarczyło, by zaakcentować zmianę, jaka zagościła w moim życiu. Z tym większą więc przyjemnością przyjęłam zaproszenie do Akademii L’Oréal, w której specjaliści mieli się zająć moją głową.
– Czy masz jakąś wizję nowej fryzury? – spytała mnie Irmina.
– Wizji nie mam, ale nie ukrywam, że chciałabym coś zmienić… Myślałam, że może pójść w blond? – spytałam nieśmiało. Mój ton nie wskazywał raczej, żebym była do tego przekonana.
Irmina milczała i wnikliwie mi się przypatrywała.
– Mój mąż jest blondynem i pomyślałam, że może dzięki temu zaczniemy wreszcie bardziej do siebie pasować? – rzuciłam fenomenalnym sucharem.
– Czy jest coś, czego NIE chciałabyś zrobić ze swoimi włosami? – kontynuowała badanie moich oczekiwań.
– Czy ja wiem? Na przykładem trwałej? – odparłam, robiąc minę jak uczeń, który nie wie, czy udzielił poprawnej odpowiedzi.
Irmina zaśmiała się.
– Może pomogę ci pytaniami naprowadzającymi.
– Dobra.
– Czy wyobrażasz sobie, żeby mieć grzywkę?
– Nie. Nie mogę mieć grzywki. Mam za niskie czoło, specyficzny kształt twarzy i grzywka nie będzie mi pasować – wyrecytowałam z pamięci. Słyszałam to już wielokrotnie w salonach fryzjerskich, po tym, gdy pytałam, czy istnieje możliwość zrobienia mi grzywki.
Kliknij w dowolne zdjęcie, żeby zobaczyć galerię:
– Kolor farby. Czerwony? – pytała dalej.
– Nie. Aż takich szaleństw to nie.
– Czy w ogóle dopuszczasz pofarbowanie włosów?
– Tak. Choć wiem, że to niszczy włosy…
– Niekoniecznie. Farbowanie, którego dziś doświadczysz w ogóle nie zniszczy twoich włosów. Ba, poprawi je! – zapewniła mnie Irmina.
– Naprawdę?
– Naprawdę. I mówię ci to i na podstawie moich zawodowych obserwacji, i prywatnych doświadczeń. Niedawno zapragnęłam odrobiny szaleństwa i pofarbowałam włosy na rudo, a mam je aż do pasa. Teraz tego nie widać, bo są spięte. Po kilku tygodniach stwierdziłam, że źle czuję się w tym kolorze i pofarbowałam je z powrotem na ciemny brąz. Jednak po krótkim czasie zapragnęłam nieco innego odcienia brązu. I pomalowałam je jeszcze raz. Jak myślisz, jak moje włosy przeżyły fakt, że w ciągu dwóch miesięcy poddałam je trzem koloryzacjom?
– Nie były chyba zbyt zadowolone.
– Otóż były! Bo użyłam do tego smartbonda.
– Smartbonda?
– To system wzmacniający włosy podczas koloryzacji, rozjaśniania i dekoloryzacji. Zręcznie działa w miejscu ubytku, dzięki czemu wiązania keratynowe, z których zbudowany jest włos, zachowują spójność: włos nie dość, że nie traci na jakości, to jeszcze zyskuje: nadana jest mu mięsistość i blask. Dzięki temu możemy zmieniać kolory włosów tak często jak kolor szminki. 🙂 Serio: moje włosy zupełnie tego nie odczuły.
Rzeczywiście jej włosy wyglądały pięknie.
Natomiast gdy moje córki zobaczyły mnie w nowej fryzurze, krzyknęły:
– Mamo, masz perukę?!
Fakt, moje włosy były tak lśniące, aksamitne w dotyku, nieelektryzujące się i mocne, że aż trudno było uwierzyć, że są moje. 🙂 I co ważne, dziś, kiedy od zabiegu minął prawie tydzień, nadal tak wyglądają.
Kliknij w dowolne zdjęcie, żeby zobaczyć galerię:
SMART, czyli przymiotnik oznaczający po angielsku „inteligentny, bystry, zręczny” + BOND, czyli rzeczownik oznaczający po angielsku „połączenie, więź”. Z nim niestraszne już nam żadne koloryzacje, nawet te wymagające mocnego rozjaśniania. Można powiedzieć, że smartbond jest dla włosów farbowanych niczym filtr UV dla skóry wystawionej na słońce. Smartbond dostępny jest we wszystkich salonach partnerskich L’Oréal Professionnel w całej Polsce – wyszukiwarka znajduje się na salonexpert.pl
Wróćmy do mojej nowej fryzury. Jak to się stało, że na wstępie negując pomysł grzywki i czerwieni, właśnie to one zagościły na mojej głowie?
Ano dlatego, że w pewnym momencie spytałam Irminę – która od razu, na „dzień dobry” wzbudziła moje zaufanie, a jak niedawno Wam opowiadałam, zawsze ufam intuicji, czy – nie biorąc pod uwagę moich sugestii i obaw – ma dla mnie jakąś propozycję fryzury.
– Mam. Wiesz, jak wyglądają Francuzki? Oczywiście nie wszystkie, ale wiele z nich. Gdy mają siwy odrost: raczej się tym nie przejmują. Jak zechcą i będą miały czas to po prostu pójdą do fryzjera i odrost pomalują. Niesforne włosy żyjące swoim życiem? Phi. Za długa lub za krótka grzywka? Kto by się tym przejmował! Ale w tym wszystkim, gdy idą przez ulicę, jest w nich szyk i elegancja. Bo one mają to coś w środku, to z nich emanuje. I fryzura, którą dla ciebie wymyśliłam, jest właśnie taka jak ona, ta Francuzka: nie musi jej układać, bo ona jest ponad tym. A kolor i grzywka sprawią, że twoja fryzura będzie niczym ramka dla obrazka: twojej twarzy.
Nie musiała mnie długo przekonywać, od razu się zgodziłam, cokolwiek by dla mnie przygotowała: Francuzkę, Niemkę, Włoszkę, Japonkę – zaufałabym Irminie w ciemno. 🙂
Weź udział w KONKURSIE i przejdź metamorfozę z L’Oréal Professionnel i Smartbondem! 🙂
Domyślam się, że większości z Was chociaż raz przeszła po głowie myśl o tym, że miło byłoby oddać się w ręce osoby, która dokona na nas metamorfozy. Może to dobry moment, żeby to zrobić i wziąć udział w konkursie, który właśnie ogłaszam? 🙂 Do wygrania metamorfoza pod okiem i w rękach ekspertów z L’Oréal Professionnel, którzy zaproponują Ci zmianę albo wysłuchają Twojej koncepcji. 🙂
Co należy zrobić, by wziąć udział w konkursie?
Odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego właśnie ja powinnam wygrać metamorfozę z L’Oreal Professionnel?” i wysłać odpowiedź na adres: nishka@schulz.com.pl
Można to zrobić na trzy sposoby:
– wysyłając opis
– wysyłając opis + zdjęcie
– wysyłając film
Nagrody:
– pierwsza nagroda: metamorfoza z L’Oréal Professionnel + zestaw kosmetyków do pielęgnacji włosów marki L’Oréal Professionnel
– druga nagroda: suszarka Philips MoistureProtectionl + zestaw kosmetyków do pielęgnacji włosów marki L’Oréal Professionnel
Zachęcam, śmiało! Na Wasze listy czekamy do 23 listopada do godz. 12.00. Wyniki zostaną opublikowane 7 grudnia, jako dopisek do tego tekstu. Regulamin konkursu dostępny jest tutaj.
*
Pierwszy raz pofarbowałam włosy dopiero w styczniu tego roku (nie licząc epizodu sprzed dwudziestu lat, czyli gdy byłam 15-letnią fioletowowłosą zbuntowaną nastolatką).
Kilka miesięcy temu nie miałam już wyjścia: zaczęły mi się pojawiać pierwsze siwe włosy – i tak dziwne, że dopiero teraz, matka natura chyba pomyliła harmonogramy i przydzieliła mi omyłkowo kartę „siwe włosy start” o kilka lat za późno. Jednak przecież to wcale nie siwizna jest jedynym powodem malowania włosów, kobiety robią to, bo chcą poeksperymentować z innym kolorem, zmienić wygląd lub odświeżyć itd. Dlaczego przez tyle lat wstrzymywałam się przed tym? Bo miałam poczucie, że farbowanie niszczy włosy. Mówiłam sobie:
– Skoro NIE MUSZĘ jeszcze farbować, to się wstrzymam.Tak, jakby farbowanie było smutną koniecznością. Teraz, gdy wiem o Smartbond od L’Oréal Professionnel, żadne farbowanie nie będzie mi straszne. I nie będę nic musieć: ja będę tego CHCIEĆ.
Jest jeszcze jeden element, dla którego wszystkim polecam wizytę w salonie fryzjerskim: relaks. Dawno już nie odprężyłam się tak bardzo jak podczas chwil, w których moją głową zajmowała się Irmina. Polecam. 🙂
WYNIKI KONKURSU:
Bo bardzo burzliwych obradach jury, zapadł następujący werdykt:
Metamorfozę wygrywa Joanna Kuć, natomiast suszarkę Edyta Wróblewska.
BARDZO dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie, mieliśmy naprawdę wyjątkowo ciężki wybór!