(Nie) mam konta na portalach społecznościowych

kotKilka tygodni temu na Blog Forum Gdańsk gdy przedstawiłam się jednej z blogerek, ta wykrzyknęła:
— Nishka? Fajne zdjęcie wrzuciłaś ostatnio na Instagramie!
— Ale ja nie mam konta na Instagramie — odparłam zaskoczona.
— I tak fajne!

O rany, czy ja o czymś nie wiem? Czy moja wirtualna tożsamość robi coś za moimi plecami? Idę czytać książkę lub gotować obiad, a Nishka tymczasem buszuje po portalach społecznościowych?!

Dotychczas nie czułam potrzeby zakładania konta na Instagramie, ale dziś rano coś mnie tknęło i pomyślałam:
— A czemu nie?

Miewam czasami momenty, w których chcę opublikować jakieś zdjęcie, ale nie nadaje się do tego, żeby tworzyć wokół niego tekst na blogu, a jednocześnie moja ekstrawertyczna natura krzyczy:

— Podziel się nim z innymi!

To uczucie gdy chcesz podzielić się z kimś zdjęciem...

… a Facebook zaczyna Cię drażnić, bo ukrywa Twoje posty przed zdecydowaną większością fanów Twojej strony (większości osób, które lubią Nishkę na facebooku posty nie wyświetlają się na tablicy, dlatego publikuję je zwykle więcej niż raz).

Pomyślałam wtedy: Instagram, głupcze Nishko.

Wszystko zaczęło się od tego zdjęcia. Dziś rano, gdy byliśmy w mieszkaniu mojej mamy, nagle spadło z półki.

Mąż zerknął na nie i spytał:

— To chyba twoje zdjęcie ze ślubu, prawda? Bo pamiętam, że strasznie młodo się pobraliśmy..

Aż żal tego nie utrwalić na papierze, choćby tym wirtualnym:) To samo poczułam też wczoraj gdy zaskoczona zasypującymi moją facebookową tablicę informacjami o śniegu, jadłam sobie z córkami podwieczorek na trawie. Jeden pomidorek koktajlowy to tylko jedna kaloria, więc zaszalałam i zjadłam cztery!

Oraz gdy zastanawiałam się, jaką zupę dziś ugotować. Natchnęło mnie to zdjęcie w telefonie.

Chwilę później poszłam do warzywniaka i powiedziałam do ekspedientki:

— Poproszę kilogram muchomorów.

Nic się nie zmieniło, nadal Najważniejsze chwile zachowuje w głowie, a nie na zdjęciach, ale jednocześnie zachciało mi się trochę pożartować w jeszcze innym wymiarze, właśnie w obrazkowym. Kto wie, może to kaprys, który mi przejdzie.

Kto z Was konto na Instagramie ma, tego zachęcam do obserowania Nishki.

Kto nie ma, niech nie ma, ale:

— Niech blog Nishki będzie z Wami! 🙂

Tymczasem bardzo chętnie wysłucham Waszych historii związanych z funkcjonowaniem lub niefunkcjonowaniem w portalach społecznościowych. Czy długo opieraliście się i nie zakładaliście tam kont? A może wciąż udaje Wam się „wytrwać” i nie mieć konta na Facebooku, Twiterze, Instagramie, Google Plus i innych? Długo nie mieliście, ale w końcu ulegliście, „bo każdy ma”? Czy może właśnie dlatego, że każdy ma, wy mieć nie chcecie?

PS: Nie ukrywam, że trochę chciałam tym Instagramem zaimponować 13-letniej córce, która ma mnie za internetowego ignoranta (vide: Jak córka zareagowała na blog matki?). Jeszcze jej pokażę, na co mnie stać! 😉

Komentarze: