Przyznam, że gdy kilkanaście lat temu na ślubnym kobiercu wypowiadałam formułę: „I ślubuję ci, że nie opuszczę cię aż do śmierci” – nie mówiłam tego świadomie.
Może dlatego, że byłam bardzo młoda i decyzja o wzięciu ślubu została podjęta błyskawicznie i bez większej refleksji – ot, byłam zakochana, na dodatek w ciąży. Powagę tych słów zrozumiałam dopiero kilka lat później, gdy pojawiły się myśli o rozstaniu.
*
Ten tekst napisałam jakiś czas temu, ale wciąż coś mnie powstrzymywało przed publikacją. Może czułam, że nie mam prawa o tym pisać, bo to mnie nie dotyczy? Może bałam się, że moje spostrzeżenia i refleksje, którymi się dzielę, mogą być nie na miejscu? Do wczoraj, kiedy to przyszedł do mnie list pod tytułem: „Zadbać o dzieci rozwodzących się”.
„Jestem psychoterapeutką w Warszawie i obecnie tworzymy grupę terapeutyczną dla dzieci rozwodzących się rodziców. Mam głębokie przekonanie, że to ważna oferta, rzadka nawet w Warszawie i że te dzieci często nie są odpowiednio zaopiekowane. Jednocześnie odium wokół bycia rozwodnikiem, lęk, poczucie winy, powoduje, że niektórzy rodzice czasem boją się skorzystać z takich zajęć. Pomyślałam, że może chciałabyś, mając tak dużą siłę oddziaływania, napisać o tym. Myślę o tym, jak o głębokim problemie społecznym, bo istnieje ryzyko, że obecnie częściej niż w przeszłości podejmujemy w Polsce decyzję o rozwodzie, ale nie zawsze umiemy zadbać w tej sytuacji o dzieci.”
*
Każdy, kto staje na ślubnym kobiercu jest przekonany, że spędzi u boku małżonka całe życie. A potem okazuje się, że na 100 par aż 36 rozwiedzie się. Tak jest Polsce, w USA 53 – co oznacza, że co drugą parę czeka rozwód, w Belgii aż 70. Decyzja o rozwodzie przychodzi nam coraz łatwiej. Może dlatego, że takie czasy: królującej ideologii „Lepiej Kupić Nowe Niż Naprawić Stare”? A może dlatego, że jesteśmy bombardowani hasłami z internetów, programów telewizyjnych, gazet:
– Masz tylko jedno życie! Przeżyj je NAJLEPIEJ, jak potrafisz! Dbaj o swoje szczęście!!! Nie bój się odważnych decyzji!!
Życie w związku to nie je bajka, tu nie zawsze jest „najlepiej”. Dość szybko, bo zwykle po około trzech latach, mija podtrzymywany chemią naszych organizmów stan zakochania: miłosnego haju i euforii z tysiącem motylków w brzuchu, czyli tzw. fazy miłości: passionate: „oszołomieni miłością”. Teraz zostaje już „tylko” etap tzw. miłości dojrzałej, faza miłości: companionate, czyli „towarzysze życia”. Oprócz miłych chwil, pojawiają się różnego rodzaju problemy dnia codziennego, konflikty, napięcia, rozczarowania, znużenia, pokusy. Ot, choćby pokusa, żeby się rozstać i spróbować ułożyć sobie życie na nowo. Mamy przecież tylko jedno życie. Czy aby na pewno warto poświęcać je dla monogamii: przeżycia całego życia tylko z jednym człowiekiem, skoro można realizować seryjną monogamię – charakterystyczny typ związku naszych czasów?
Więcej pisałam o tym w tekście Ciesz się, że nie jesteś już zakochana.
Wracając do moich myśli o rozstaniu z mężem, które nie raz gościły w mojej głowie, dokładnie tak jak i w jego. Oboje zawarliśmy ze sobą układ: chcemy być razem, chcemy się razem zestarzeć i jeżeli coś się między nami psuje, staramy się nad tym pracować i to naprawić. Mimo, że nie zawsze się udaje, bo życie nie jest takie kolorowe jak na Instagramie 🙂 to jest w nas chęć. Dziś przysięgę:
Biorę Ciebie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
traktuję poważnie.
Rozwód z małżonkiem, a nie z dzieckiem
Czy rozwód jest dobry dla dziecka? Nie, dlatego zanim podjęłabym decyzję o tym, żeby na zawsze rozstać się z ojcem moich dzieci, starałabym się najpierw naprawić swój związek.
Jeżeli powodem byłoby „niedopasowanie charakterów” – najpopularniejszy powód rozstań, pracowałabym nad nimi u specjalisty. Poszłabym do psychoterapeuty na terapię indywidualną (Chcesz zmieniać świat lub partnera? Zacznij od siebie!), potem namówiłabym męża, żebyśmy poszli na terapię par.
Jeżeli powodem byłaby zdrada: druga najczęstsza przyczyna rozwodów, postarałabym się ją wybaczyć: zwłaszcza, gdyby była szczera i dobra wola drugiej strony na poprawę, czyli wierność. I również poszłabym do psychoterapeuty i namówiłabym do tego małżonka.
Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że mogłoby zdarzyć się tak, że żadne z tych działań by nie pomogło: ani terapia, ani próba wybaczenia, mur między nami zamiast się kruszyć, rósłby w siłę.
Czy chciałabym, żeby moje dzieci żyły w takiej atmosferze? Wzajemnej niechęci, nienawiści albo obojętności rodziców? Nie. Myślę, że widok rodziców-obcych-dla-siebie-ludzi-zmuszonych-do-życia-razem byłby bardziej bolesny niż rodzice-żyjący-osobno. Nie chciałabym też prezentować dzieciom obrazu takiego związku: życia na niby razem pod wspólnym dachem, ale jednak zupełnie oddzielnie. Życia w udawaniu i fałszu. Wtedy istniałoby duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości powielą ten model: życia nie ze sobą, a obok siebie. Bo innego nie będą znały.
Rozumiem więc, że czasem nie ma wyjścia i rozstanie się jest jedynym wyjściem. I w żadnym wypadku nie chcę dzisiejszym tekstem wzbudzać w osobach, które rozstały się poczucia winy. Chcę tylko zachęcić do jednego:
Szanuj swojego exa – rodzica Twojego dziecka
Gdyby decyzja o rozstaniu już zapadła, to jakkolwiek zła nie byłabym na byłego męża, ilekolwiek żalu nie miałabym w sobie, starałabym się ze wszystkich sił nie mówić źle o ojcu moich dzieci w ich towarzystwie. Nawet gdybym uważała, że to drań i nieudacznik. To, że między nami wypaliła się miłość, w żadnych wypadku nie jest równoznaczne z tym, że wypaliła się miłość między nim: jako rodzicem a naszym dzieckiem. Nie wciągałabym dziecka w nasze rozgrywki, nie deprecjonowałabym ex partnera w oczach dziecka. Bo czyniąc tak, wyrządzałabym ogromną krzywdę swoim dzieciom.
Kiedy rozwód może być „dobry” dla dziecka? Wtedy, gdy rodzice mimo rozstania się, potrafią zachować się jak cywilizowani ludzie. To sygnał dla dziecka, że mimo że w życiu zdarzają się czasem bardzo trudne sytuacje, to jest możliwe przyzwoite ich rozwiązanie. Bliska mi osoba kilka lat temu rozstała się z ojcem swoich dzieci i serce mi się raduje, jak widzę, jak dobrze potrafią funkcjonować jako rodzice swoich dzieci. Nie są już razem jako para, ale wciąż są razem jako rodzice. To na pewno nie jest łatwe, ale gdy się bardzo chce, da się.
*
Gdy wczoraj napisała do mnie Ewelina Wiśniewska – psychoterapeutka Ośrodka ReGeneRacja w Warszawie, prowadząca między innymi grupę terapeutyczną Tajemniczy Ogród dla dzieci rodziców, którzy rozstali się (zapisy trwają), poprosiłam ją, żeby przygotowała kilka „rad” dla rodziców, którzy postanowili się rozstać lub już to zrobili. Oczywiście nie da się wyczerpać tego tematu w kilku zdaniach, tym niemniej sądzę, że warto wziąć je sobie do serca:
Rozwód rodziców to rozpad rodziny – rodziny w takiej wersji, jaką dziecko miało i znało do tej pory – jasne jest zatem, że budzi wiele uczuć, w tym złość, smutek, lęk i poczucie winy, a pogodzenie się z tą zmianą wymaga czasu i wsparcia dorosłych. Warto, aby rodzice przekazując dziecku wiadomość o rozstaniu, podkreślali, że rozstają się ze sobą, ale nie z nim oraz wyraźnie zaznaczali, że nie jest ono temu rozstaniu winne. Informowanie dziecka w momencie, gdy rodzice nie są pewni, wciąż pracują nad związkiem albo walczą ze sobą, może być dla niego bardzo krzywdzące i dlatego warto podejmować takie rozmowy dopiero, gdy ostateczna decyzja zapadła. Wymaga to wysiłku i pracy, ale najważniejsze jest, by nie obwiniać, nie oczerniać i nie krytykować drugiego rodzica do dziecka – nie tworzyć sytuacji, w której może ono czuć się nielojalne, gdy ma chęć z drugim rodzicem spędzać czas, okazywać mu uczucia. Dziecko nie może stać się powiernikiem i spowiednikiem rodziców, ponieważ bez względu na wiek jest to dla niego zbyt obciążające, choć naturalne jest, że będzie widziało, że rodzice przeżywają rozstanie i różne rzeczy w związku z tym się z nimi dzieją, jest im trudno. To, że mały człowiek sam nie dopytuje, nie znaczy, że nie przeżywa i nie myśli o tym, co dzieje się z jego rodziną – może odreagowywać w przedszkolu czy szkole lub w jakiś inny sposób dawać ujście napięciu, może pojawić się moczenie nocne czy wycofanie i apatia. Warto zatem wielokrotnie i z różnych perspektyw omawiać tę sytuację, młodszym dzieciom mogą pomóc dedykowane zagadnieniu rozwodu rodziców bajki albo wspólne zabawy, w których można dialogować na przykład tak: „rodzice już się nie kochają nawzajem, ale bardzo oboje kochają ciebie”. Ważne jest tłumaczenie krok po kroku – co się będzie działo, gdzie będziemy mieszkać, gdzie będzie mieszkać drugi rodzic, kiedy będziemy się widywać, w jakich okolicznościach itp.
Nawet jeśli rodzice nie są w stanie rozmawiać z dzieckiem wspólnie, niezwykle istotne jest, aby mieli wspólną koncepcję tego, co robią, aby zapewnić mu podstawowe poczucie bezpieczeństwa. Jest to ekstremalna sytuacja, zarówno dla dzieci jak i dorosłych i może być tak, że potrzebna jest pomoc specjalistów – warto po nią sięgnąć, aby łagodzić cierpienie i pozwalać przeżyć utratę i sobie, i dzieciom.