Wakacje z rodziną: oczekiwania vs rzeczywistość

Ostatni tydzień spędziłam z mężem i trójką dzieci na przepięknej Sycylii. Będzie sielsko i anielsko! – myślałam. Jakżeby inaczej, skoro mowa tu o doskonałej wprost mieszance? Grono kochających się ludzi, spędzających wspólnie czas w urokliwym miejscu, w towarzystwie doskonałej pogody i przepysznego jedzenia? Pozwólcie, że opowiem Wam, jak moje oczekiwania wypadły w zestawieniu z rzeczywistością. 🙂

OCZEKIWANIA:
córki nastolatki wejdą w tryb offline i zapomną o internecie

Na co dzień uwieszone na swoich telefonach, za pośrednictwem których pielęgnują znajomości z przyjaciółmi, podczas wakacji skupią się wyłącznie na umacnianiu więzi z ukochanymi rodzicami.

RZECZYWISTOŚĆ:
„czekaj, tylko wyślę snapa i odpowiem koleżance na mesendżerze”

Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo cieszę się, że byliśmy we Włoszech tydzień PRZED zniesieniem w Unii Europejskiej opłat roamingowych oraz tych związanych z transmisją danych przez internet. Gdyby nie to, moje córki pewnie gros czasu, i na słońcu, i w piasku, i z owocem morza w buzi, spędzałyby ze smartfonem w ręku.

Na szczęście, ze względu na wysokie koszty, nakazaliśmy córkom i sobie wyłączenie transmisji danych, i z internetu mogliśmy korzystać tylko będąc w naszym mieszkaniu (które odwiedzaliśmy rzadko). Wyglądało to zwykle tak, że już u progu drzwi, gdy wchodziły w Strefę Emanacji Świętego Wifi, dziewczyny zaczynały odprawiać swoje Rytualne Smartfonalne Modły. Jak zahipnotyzowane wpatrywały się w Boski Black Mirror, który za chwile je pochłaniał. Niby siedziały na kanapie, ale tylko ciałem, bo dusza ich odbywała wędrówki po e-świecie.

– Mamo, nie zaglądałam do telefonu ani razu od 7 godzin! Muszę porozmawiać ze swoimi znajomymi! Utrzymywanie z nimi kontaktu jest dla mnie ważne, jak wy nic nie rozumiecie! – wykrzykiwały, jakby te 7 godzin offline oznaczało wieczność.
– Następnym razem, jak będziecie chciały gdzieś wyjechać, zainstalujcie sobie po prostu aplikację w stylu Moje Włochy – zasugerował ojciec.
– Czy Sycylia Online.
– Albo Zwiedzam Sycylię Bez Wychodzenia Z Domu I Nic Nie Tracę.
– Albo po prostu odpalcie Google Maps i podróżujcie palcem po monitorze! – przekrzykiwaliśmy się ze starym w propozycjach.

Na szczęście, gdy były poza Dobrodusznym Promieniowaniem Świętego Wifi, nie cierpiały katuszy i nie wykazywały oznak e-głodu, wprost przeciwnie: promieniowały radością świata bez internetu i chłonęły piękno sycylisjkiego miasteczka Marinella di Selinunte, w którym zatrzymaliśmy się.
Polecam: jeżeli będziecie gdzieś wyjeżdżać, niezależnie od tego, czy będzie to Polska czy Zagranico, wpiszcie w ustawieniach Waszych telefonów: brak dostępu do sieci komórkowej. Co z oczu, tego sercu nie żal. 😉

Ja oczywiście też nie omieszkałam codziennie, chociaż na chwilę, nie zalogować się do Instagrama i Facebooka, by opublikować radosne zdjęcie z wakacji, podczas gdy w tle odbywała się właśnie jakaś rodzinna walka, kłótnia lub sprzeczka.

Pozdrowienia ze słonecznej Sycylii przesyła Italianishka!

Chciałam dziś napisać: „Może zastanawiacie, dlaczego akurat Sycylia? Otóż przygnały mnie tu interesy. Nie, nie blogowe ani internetowe, to grubsza sprawa. Poważne Interesy O Których Nie Mogę Mówić Wprost.”

Życie jednak pisze najlepsze scenariusze i przed chwilą, gdy wracaliśmy ze spaceru, zatrzymało się obok nas auto, starszy pan spytał po włosku o drogę dokądś. Gdy odjechał, nie otrzymawszy niestety pomocy, młodsza córka, wyraźnie odetchnąwszy z ulgą, wykrzyknęła:

– Uff, bałam się, że to mafia!!

„Synu, to wszystko będzie kiedyś twoje”

OCZEKIWANIA:
będziemy miłą i spokojną rodziną na urlopie we Włoszech

Wreszcie, zrelaksowani urlopem, udostępnimy dla siebie pokłady cierpliwości i życzliwości. To, co na co dzień, w oparach stresu szkolnego i pracowego, generuje dużo spięć i konfliktów, zniknie w warunkach sielskiego urlopu.

RZECZYWISTOŚĆ:
jesteśmy typem włoskiej rodziny

Każdy ma sprecyzowany pogląd na to, co chce robić. Każdy ma inne upodobania. Każdy jest przekonany o własnej racji. Każdy daje temu głośno wyraz.

– młodsza córka siedziałaby cały dzień w wodzie (koniecznie z tatą, który ma niezastąpione pomysły)

– starsza córka chciałaby od rana do wieczora przechadzać się po sycylijskich knajpach i smakować tutejsze kulinarne specjały

– syn chciałby jeść piasek z plaży

– mąż chciałby zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać,

– ja chciałabym mieć święty spokój  🙂

Nikt z nas nie mógł mieć ciągle tego, co chce. Dni upływały nam więc zwykle na spięciach przerywanych krótkimi okresami zgody.

Dopiero wieczorem, gdy szliśmy na spacer wzdłuż plaży i okazywało się, że jednak jakoś udało się osiągnąć kompromis i zaspokoić potrzeby wszystkich, znajdowaliśmy ukojenie i wyrzucaliśmy z głowy myśli o wypisaniu się z tej rodziny, ba, cieszyliśmy się, że jesteśmy tu razem. Aż do następnego ranka. 😀

 

OCZEKIWANIA:
wakacje z niemowlęciem będą trudne

Lot samolotem, upały, dużo bodźców, nowe otoczenie, ojojoj, czy na pewno dobrze robimy fundując naszemu szkrabowi taką wycieczkę?

RZECZYWISTOŚĆ:
wakacje z niemowlęciem są bajką w porównaniu do wakacji z nastolatkami 😀

Prawda jest taka, że dla niemowlęcia i małego dziecka nie jest najważniejsze GDZIE jest, ale Z KIM JEST. Wszędzie dobrze, byle była mama i tata. (z nastolatkami jest odwrotnie: wszędzie dobrze, byle nie było mamy i taty :)). Owszem, syn chciał jeść piasek z plaży i pić wodę z morza. Owszem, musieliśmy w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy, pochować z zasięgu jego wzroku i rączek wszystkie szklane i gliniane ozdóbki, w które wyposażył je właściciel, bo inaczej wylądowałyby potłuczone w śmietniku. Owszem, musieliśmy 33 razy w ciągu godziny nakładać mu kapelusik, który za chwilę i tak był unicestwiony na ziemi, a jednak przy 30-stopniowym upale wskazane było by – jak to mówiła moja mama, gdy byłam dzieckiem: „słońce nie wypaliło mu mózgu”. 🙂

Ale wszystko to pestka! Wakacje z 10-miesięcznym szkrabem były naprawdę sympatyczne i wszystko mu się podobało. Podekscytowany piaskiem raczkował jak wariat po całej plaży, a gdy widział morze, krzyczał:

– Da! da!

[ z niemowlęcego: „daj mi wejść do wody”, „umożliw mi kąpiel”]

Chłonął świat z takim apetytem jak my włoską pizzę, pastę, owoce morza i kawę.

OCZEKIWANIA:
nie wydamy dużo pieniędzy, bo będziemy sami gotować co najmniej połowę obiadów

Wiadomo, że tak. Przecież mieszkanie, które wynajęliśmy jest wyposażone w kuchenkę i lodówkę. Kupimy odpowiednie produkty i je ugotujemy.

RZECZYWISTOŚĆ:
Nie potrafiliśmy sobie odmówić wizyty w naszej ulubionej restauracji

…z przepysznymi potrawami i przesympatyczną obsługą, a zwłaszcza kelnerem, który ciągle zabawiał naszego syna. 😉 Wyjście tam i smakowanie było dla nas atrakcją, poza tym starsza córka, dla której to było priorytetem (patrz kilka akapitów wyżej), tak nam suszyła głowę, że zawsze w końcu lądowaliśmy w restauracji.

Skoro jesteśmy przy kosztach związanych z trójką naszych pociech, zwanych nierzadko trójką naszych trosk. 😉 Inną miłą zaletą posiadania małych dzieci jest fakt, że niemowlę nie generuje na wakacjach prawie żadnych kosztów, natomiast dwie nastolatki to jak dwójka dorosłych. Nie tylko dlatego, że jedzą tyle co my, ale też są przekonane, że mają pełne prawo do współdecydowania o WSZYSTKIM: co dziś będziemy zwiedzać, gdzie będziemy jeść i jak będzie wyglądał plan dnia. Słyszałam kiedyś o historiach znajomych, którzy razem wyjeżdżają na wakacje i gdy w pewnym momencie okazuje się, że ich pomysły na plan dnia lub style urlopowania różnią się, po prostu rozdzielają się, idąc każdy w swoje stroną i spotykają np. dopiero wieczorem. Z dziećmi niestety nie da się codziennie ot tak rozstać. 😉 I nie dzieli się kosztów, tylko jako rodzic ponosi wszystkie!

Tak więc, Moi Drodzy, pobyt na wakacjach z niemowlęciem jest pestką w porównaniu do pobytu na wakacjach z nastolatkami. Korzystajcie więc, póki Wasze pociechy nie dorosły. 😉

OCZEKIWANIA:
zrobię sobie na plaży takie zdjęcie z dziećmi jak Angelina Jolie

RZECZYWISTOŚĆ
w którym momencie popełniłam błąd?! 🙂

 

Podsumowując: lepiej nie mieć zbyt wybujałych oczekiwań, bo rzeczywistość może nas zaskoczyć. Cieszmy się tym, co przynosi. 😉

 

 

Komentarze: