Fot. Bartek Goldyn
Gdy starsza córka oświadczyła, że po liceum chce zdawać na medycynę, w pierwszej chwili chciałam krzyknąć:
— Jak to? Nie chcesz kontynuować rodzinnej tradycji i pójść w ślady ojca architekta lub matki blogerki?!
Jeżeli macie ochotę zapoznać się z dzisiejszym tekstem za pomocą słowa mówionego, a nie pisanego: voilà – możecie mnie wysłuchać TUTAJ. Staram się bardzo wczuć w rolę 🙂 A wszystko dlatego, że od kwietnia mam co tydzień, w środę w Radiu Akadera swoje felietony, o czym więcej pisałam w tym tekście.
Wtedy jednak przypomniał mi się skecz, który kilka lat temu oglądałam w programie Saturday Night Live. Skecz pamiętam jak przez mgłę, więc będę improwizować.
Otóż pewnego dnia syn oświadczył rodzicom, że oto właśnie rzucił Historię, czyli kierunek, na którym studiował.
Matka, usłyszawszy to, zaczęła szlochać. Ojciec tak mocno ścisnął kieliszek od wina, że ten pękł mu w rękach.
Gdyby ich wzrok mógł zabijać, syn byłby już nieżyw.
— Jak to, synu?! Historia to najwspanialszy kierunek na świecie, nie ma nic piękniejszego i ciekawszego! – lamentowali rodzice: miłośnicy i pasjonaci historii.
Wtem! Rozległo się głośne pukanie do drzwi, a chwilę potem, bez czekania na zaproszenie, do ich domu wszedł… Profesor Matematyki.
Zaczął ich przekonywać, że syn ma prawo robić, co chce, że to jego życie i że skoro kocha matematykę to należy dać mu szansę realizować swoje pasje.
— Co?! Matematykę??!! Synu, jak mogłeś tak nisko upaść? Matematyka to najgorszy kierunek, jaki mogłeś wybrać! Do niczego ci się to w życiu nie przyda! – lamentowali rodzice. — Popatrz na nasze półki, ile wspaniałych książek historycznych, ile materiałów, ile fantastycznej historycznej wiedzy!
— No właśnie, a ile mniej więcej macie tych książek? – wtrącił się nagle profesor.
— Mhm. Dużo!
— A może pan je przeliczyć? np te, które stoją na tej półce?
— Mhm..
— A pani? — profesor zwrócił się w stronę matki studenta— Jest pani w stanie powiedzieć, ile tu, w tym rzędzie, na tej oto półce, stoi książek?
— Mhm..
Okazało się, że tak się w swojej historycznej pasji zatracili, że nie byli nawet w stanie policzyć do dziesięciu!
Cóż, rodzice często liczą na to, że dzieci zrealizują ich wyśmienity Projekt Rodzicielski i zrozumieją, że mają do wypełnienia Misję, Którą Im Nadaliśmy. To trochę tak, jakby dziecko zamiast żyć swoim życiem, miało jeszcze raz przeżyć życie swojego rodzica. Jak się da, to jeszcze lepiej niż on to zrobił.
A może najpierw warto przyjrzeć się sobie, ot choćby temu, czy umie się liczyć do dziesięciu? 🙂