fot. Bartek Goldyn
Stykam się czasem z sytuacją, w której kobiety, wyrażając poglądy bliskie moim, zapobiegawczo dodają: „Tylko żeby nie było wątpliwości: nie jestem feministką.” Tak jakby bycie nią było powodem do wstydu. Czy bycie kobietą również jest powodem do wstydu?
Odczarujmy wreszcie słowo „feminizm”, który nie ma nic wspólnego z deprecjonowaniem mężczyzn, z agresywnymi kobietami nienawidzącymi mężczyzn. Wprost przeciwnie, kwintesencją feminizmu jest przyznanie, że obie płcie są równe, nie ma lepszej ani gorszej!
Feminizm to dążenie do równouprawnienia kobiet i mężczyzn, czyli przyjęcia, że obie płcie mają takie same prawa. Jak można nie być zwolennikiem tej koncepcji? Jestem feministką, wychowuję córki na feministki, mój mąż jest feministą i tak wychowamy syna.
Jestem pewna, że Ty też jesteś feministką i nie bój się do tego przyznać. Zedrzyj z tego słowa negatywny nalot i polub je.
Jeżeli uważasz, że kobieta i mężczyzna pracujący na tym samym stanowisku powinni zarabiać tyle samo, jesteś feministką. Jeżeli uważasz, że mężczyzna i kobieta powinni sprawiedliwie dzielić się obowiązkami domowymi, jesteś feministką. Jeżeli uważasz, że zarówno kobiety jak i mężczyźni powinni mieć prawo do głosowania w wyborach, do jazdy samochodem, studiowania, pracowania, wystąpień publicznych, jesteś feministką. Jeżeli uważasz, że kobieta i mężczyzna zasługują na taki sam szacunek i poważanie i powinni mieć takie same prawa, ludzkie prawa, jesteś feministką.
Prawa kobiet do prawa człowieka.
Wyjdę 8 marca, jak tysiące kobiet, na ulicę, bo czuję smutek, złość i żal w związku z tym, że władza traktuje mnie, kobietę, jako obywatela gorszej kategorii albo jak niesfornego i głupiego dzieciaka, które nie jest w stanie samo o sobie decydować, więc musi to zrobić za nich autorytarny rodzic w postaci rządu.
Jako matka dwóch córek i syna, który kiedyś być może zwiąże się z kobietą, nie mogę nie zareagować, gdy w moim kraju krok po kroku, decyzja po decyzji odbiera się kobietom prawa. Nie potrafię przejść obojętnie obok faktu, że stajemy się obywatelkami drugiej kategorii, że odbiera nam się prawo do godnej opieki okołoporodowej, utrudnia dostęp do antykoncepcji i traktuje nas jak klacze rozpłodowe i że chce nam się zabrać prawo do życia w kraju, w którym respektowana jest Konwencja Antyprzemocowa o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet (w tym również przemocy domowej), której rocznie ofiarą pada około 800 tysięcy Polek, tymczasem rząd mówi o planach wypowiedzenia tej konwencji (!).
Kto wie, może następnym etapem będzie zakazanie pracodawcom zatrudniania matek dzieci do 3 roku życia, ze względu na dobro dziecka – by nie oddzielać go od matki? Może wkrótce zdelegalizowane zostaną absolutnie wszystkie środki antykoncepcyjne, wszak nie dopuszczają do zapłodnienia, czyli ingerują w proces zapłodnienia, czyli de facto – idąc tym torem myślenia – są środkami aborcyjnymi? Czyżby wkrótce jedyną legalną metodą antykoncepcji miały być metody naturalne, oparte na obserwacji cyklu kobiety i wstrzymywaniu się od współżycia podczas dni płodnych? Zaraz, zaraz, a po co wstrzymywać się?! Może wkrótce zostanie wydany dekret o obowiązku regularnego współżycia par małżeńskich podczas dni płodnych – oczywiście bez zabezpieczenia – po to, by zwiększyć przyrost naturalny? I przy naszych łóżkach czuwać będą państwowi naczelnicy, obserwujący, czy żyjemy zgodnie z prawem?
Może wkrótce odbierze się kobietom prawa do publicznych zgromadzeń, by uniknąć tego typu wydarzeń jak te planowane na 8 Marca w całej Polsce? A te babska, które się nie posłuchają będą palone, niczym średniowieczne wiedźmy na stosie? I dzięki odpowiednim środkom propagandy tak się zaprogramuje część społeczeństwa, że widok usuwanych czarownic nikim nie wstrząśnie, ba, spotka się z poklaskiem?
Rodź w bólu, nie miej prawa do znieczulenia, wyboru pozycji rodzącej, długiego kontaktu z nowonarodzonym dzieckiem. Nie zaplanuj ciąży, nie miej dostępu do antykoncepcji, bądź okłamywana, że antykoncepcja jest niczym aborcja. Donoś ciążę, która zagraża Twojemu życiu lub jest wynikiem gwałtu, bo wartość Twojego życia nie jest niczym istotnym. Bądź potem sama z dzieckiem niepełnosprawnym i nie licz na opiekę państwa, które jest zainteresowane wyłącznie życiem płodowym.
Wyjdźmy 8 marca na ulice. Weźmy udział w Międzynarodowym Strajku Kobiet – wspólnej akcji organizowanej przez kobiety z 40 KRAJÓW świata, walczących o uznanie ich praw przez populistyczne, antykobiece rządy państw. Walczmy o prawa nasze, naszych córek, żon, sióstr, partnerek naszych synów.
Spędźmy ten dzień wspólnie na ulicach naszych miast i miasteczek! Powtórzymy to, co zrobiłyśmy 3 października podczas Czarnego Protestu, gdy zjednoczyłyśmy się w swoich postulatach przeciwko wykorzystywaniu kobiet jako przedmiotu w rękach władzy. Skatalizujmy znów naszą energię i zamanifestujmy jedność i zadbajmy o nasze interesy. Wyjdźmy z pokojów, zza biurek i niezależnie od tego, czy za oknem będzie padał deszcz, hulał wiatr czy świeciło słońce, wyjdźmy na ulice. To ma ogromne znaczenie i liczy się obecność każdej z nas i każdego z nas. Mnie i mojego męża możecie spodziewać się na manifestacji w Białymstoku tutaj, Was mam nadzieję, tam, gdzie Wam najbliżej. Tutaj możecie sprawdzić, co gdzie, w której miejscowości się odbywa.
Głosem Scarlett Johansson, która pod koniec stycznia, po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa: znanego z mizoginizmu i seksizmu, tak jak miliony ludzi wyszła na ulice Waszyngtonu, Los Angeles i Londynu, by zaprotestować przeciwko łamaniu i ograniczaniu praw kobiet, mówię:
Proszę o wsparcie dla mojej córki, która jeśli wprowadzi pan zapowiadane zmiany, dorastać będzie w kraju, który cofa się zamiast się rozwijać. Kraju, w którym jej prawo do decydowania o swoim życiu i ciele może zostać wkrótce odebrane.
8 marca będę strajkować, bo chcę, żeby kobiety w moim kraju, w tym moje córki mogły:
– czuć się pełnoprawnymi obywatelami
– rodzić po ludzku, a nie w warunkach fatalnych standardów opieki okołoporodowej
– mieć dostęp do antykoncepcji, również awaryjnej, która nie ma NIC wspólnego z przerywaniem ciąży, o czym pisałam w tekście Gdy państwo zagląda obywatelom do łóżka.
– dostępu do badań prenatalnych najnowszej generacji
– skorzystać z in vitro, jeżeli będzie taka konieczność
– żyć w kraju, w którym będzie wdrożona i realizowana Konwencja Antyprzemocowa
– mieć dostęp do bezpiecznego przerwania ciąży, gdy będzie zagrażać ich życiu lub będzie wynikiem gwałtu
– żyć w kraju, w którym nie ma przemocy ekonomicznej, czyli kobiety mogą zarabiać tyle samo na stanowiskach takich samych jak mężczyźni
– żyć w kraju wolnym od zabobonów: gdzie zamiast zajęć Wychowania do Życia w Rodzinie będzie edukacja seksualna (vide moja rozmowa z Anką Grzywacz Edukacja seksualna: jak to się robi w Polsce) i gdzie lekarz będzie pracował zgodnie z wiedzą lekarską a nie własnym sumieniem
Nie dajmy sobie odebrać tych i tak nielicznych praw, które Polkom udało się wywalczyć po 1989 roku.
W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie, żeby nie wyjść 8 marca na ulicę. Działania realizowane w internecie: polubienia i udostępnienia tekstów takich jak ten są ważne, bo dzięki nim treści docierają do większej ilości osób, ale oprócz tego pokażmy nasz głos poparcia i solidarności z kobietami na całym świecie, unosząc do góry na ulicy swój prawdziwy kciuk.