Dzień Wolnej Sztuki, czyli zatrzymaj się i skup niczym Sherlock Holmes

Znasz to uczucie? Ciągle w pędzie, gonisz, byle więcej spraw załatwić, byle więcej maili wysłać, telefonów wykonać, umiejętności nabyć, ludzi spotkać, potraw zasmakować, krajów zwiedzić.

Dumam tak sobie nad tym wszystkim siedząc przy oryginalnym płótnie Mona Lisy w grafice Leonardo di Caprio.


Niedawno czytałam świetną książkę: „Myśl jak Sherlock Holmes” Marii Konnikovej. Autorka: psycholog i dziennikarka „New York Timesa” dociekając, co takiego (bo z pewnością nie tylko wysoki iloraz inteligencji), sprawiło, że detektyw był w stanie rozwiązać każdą, nawet najtrudniejszą zagadkę, doszła do bardzo ciekawych wniosków.

Otóż Holmes był SKUPIONY. Miał przytomny umysł, bo rozważnie dysponował swoją uwagą. Jak pisze Autorka: „Holmes nie traci uwagi na byle co”.
Holmes patrzył i widział. Co ciekawe patrzył nie tylko rozumem, ale i oczyma wyobraźni.

Skupieni na wszystkim, czyli na niczym

Zarzucając umysł mnóstwem rozpraszających bodźców, zaczynamy wchłaniać świat bezrefleksyjnie i często… bezmyślnie. Zaczynamy żyć na „autopilocie”. Niczym Hilary: szukamy okularów, nie wiedząc, że mamy je na własnym nosie.

Jako dzieci jesteśmy zwykle wyjątkowo spostrzegawczy. Jest w nas ogromna ciekawość świata, podekscytowanie, pasja, zaangażowanie. Zapamiętujemy większość tego, co widzimy, bo patrzymy na to świadomie.

Patrzymy, a nie widzimy

Jako dorośli widzimy coraz mniej. Patrzymy, ale nie widzimy. A to dlatego, że nasz umysł nie ma już miejsca na nowe wrażenia i zaczyna wchodzić w stan albo zblazowania albo otumanienia..

Jak pisze Autorka: „Granica między wydajnością a bezmyślnością jest bardzo cienka i powinniśmy bardzo się starać, by jej nie przekraczać”.

Ciągle jesteśmy w pędzie, nawet w muzeum

Ten pęd dotyka również ludzi również w galeriach sztuki i muzeach. Statystyczny gość spędza przed każdym obiektem … 8 sekund. To trochę mało, prawda?

Dzieje się tak dlatego, że zdecydowana większość ludzi czuje presję na to, by obejrzeć WSZYSTKIE dzieła. Jak w jakimś wyścigu: im więcej, tym lepiej! Albo z innemu powodu: po prostu nie potrafimy już ZATRZYMAĆ SIĘ.

W efekcie bezrefleksyjnie biegamy od jednego obiektu do drugiego. Wychodzimy z wystawy zmęczeni, zwykle po chwili nie pamiętając już i nie rozumiejąc, co przed chwilą obejrzeliśmy.

Dzień Wolnej Sztuki, czyli w godzinę tylko 5 obiektów

Lekarstwem na tego typu bezrefleksyjne i męczące zwiedzanie jest międzynarodowy ruch Slow Art, który w Polsce przyjmuję formę Dnia Wolnej Sztuki.

Dzień Wolnej Sztuki

Celem akcji jest przekonanie zwiedzających, że wchodząc do muzeum lub galerii, warto postawić na JAKOŚĆ zwiedzania, a nie na ilość. W placówkach wystawienniczych biorących udział w akcji wybranych zostanie z kolekcji po 5 dzieł. O każdym opowie wybrana osoba, tzw. Przewodnik, zachęcając gości do podjęcia refleksji i dyskusji.

Jednym z takich Przewodników będę ja. 🙂

Zapraszam w sobotę 18 kwietnia o godzinie 12 do Galerii Arsenał na ulicy Mickiewicza w Białymstoku. POWOLI opowiem Wam, co mówi do mnie jedno z dzieł sztuki.
Wybrałam je spośród wystawy „Zbiory wspólne”, którą Galeria Arsenał  przygotowała z okazji swojego 50-lecia.

 

Wybrałam pracę Konrada Smoleńskiego „The End of Radio”.

the end of radio

 

Zapraszam osoby, które mieszkają w Białymstoku: wysłuchajcie, co mam na temat tej pracy do powiedzenia, ja chętnie wysłucham też Was 🙂

Dodam,  że wbrew pozorom i nazwie pracy: NIE będę mówić o radiu. Wybór tej pracy nie jest związany z tym, że kilka tygodni temu podjęłam współpracę z Radiem Akadera. 🙂

*

Gdziekolwiek nie mieszkacie, gorąco Was zachęcam, byście tego dnia zamiast do galerii handlowej wybrali się do galerii sztuki. 🙂

To pisałam ja, Wasza galerianka 😉

Komentarze: