Gdy dziecko mało mówi, czyli nie chwal dnia przed zachodem słońca ;)

Raz, dwa, trzy. Próba mikrofonu. Czy mnie słychać? To ja, mama Nishki. Córka spędza najbliższy tydzień z mężem i dziećmi nad morzem na Łotwie, o czym wspominała Wam wczoraj, ja zaś podczas jej nieobecności przejmuję „Rodzinne dialogi”. Zastanawiając się nad treścią wpisów, doszłam do wniosku, że nie mam wyjścia: poświęcę je … Nishce i opowiem Wam kilka anegdotek z kilkuletnią Nishką w roli głównej. Może pomoże to Wam zrozumieć, dlaczego teraz jest jaka jest. 🙂

nishka-przy-stole

kilkuletnia Nishka, lata 80-te.

Nishka od najmłodszych lat miała częsty kontakt ze swoją cioteczną siostrą, starszą o 7 miesięcy. Siłą rzeczy my, młodzi rodzice porównywaliśmy rozwój i umiejętności dwóch dziewczynek. Nishka była wysoka, miała ciemne włosy i była bardzo ruchliwa (dwukrotnie złamana ręka, zwichnięte śródstopie, dwa przycięte drzwiami paznokcie itd.więcej o tym napiszę następnym razem), zaś jej siostra była niższa, jasna i raczej spokojna. Jeśli chodzi o zasób słów między dziewczynkami również była duża różnica, żeby nie rzec… przepaść.

Mając niewiele ponad rok, cioteczna siostra Nishki mówiła pełnymi zdaniami, śpiewała piosenki i recytowała wierszyki. Kiedy poszłam z Nishką na tzw. bilans dwulatka, z przykrością przyznałam, że córka używa tylko trzech słów nw pełnym brzmieniu. Były to : „mama”, „tata” i ciekawe słowo „boska”, którego używała w odniesieniu… do siebie. 🙂 Bowiem a pytanie „Jaka jesteś?”, odpowiadała z radością „Taja boska” (o sobie mówiła w trzeciej osobie i nazywała siebie „Tają”).

Nishka dogadywała się ze światem za pomocą tradycyjnych skrótów i zwrotów onomatopeicznych.

– „am, am” – znaczyło „jestem głodna”
– „niam, niam” – „bardzo dobre jedzenie”
– „brum, brum” – „chcę jechać samochodem”
– „ baby, opa, opa” – „natychmiast chcę iść na plac zabaw”
– „chlup, chlup” – „chcę się kąpać” ( w wannie albo w jeziorze)
– „fu” – „niedobre, nieładne, niesmaczne”.

Pani doktor, która uczestniczyła w bilansie dwulatka Nishki próbowała mnie pocieszać. Mówiła coś o indywidualnym rozwoju dziecka… Pielęgniarka dodała:

– Niech się Pani nie przejmuje. Teraz nie mówi, ale jak zacznie, to od razu pełnymi zdaniami. I buzia jej się nie będzie zamykać!

Nie minęło pół roku i wszystko, co powiedziała pielęgniarka sprawdziło się: jako 3-latka była jednym z najbardziej gadatliwych dzieci w przedszkolu. I tak jej zostało do dziś. 🙂

Komentarze: