Być matką matki nastolatki (tekst Mamy Nishki)

Ilość, a przede wszystkim jakość komentarzy pod ostatnim tekstem „Mam 19 lat i jestem w ciąży”, rozczuliła mnie. Opowiedziałyście mi swoje historie, wszystkie bardzo mnie poruszyły, poczułam, że dla takich chwil warto mieć bloga. To było moim marzeniem: mieć mądrych, inteligentnych, kulturalnych i życzliwych Czytelników i Pan Blog mnie wysłuchał. Jedna z komentatorek wywołała do tablicy moją mamę, zachęcając ją do tego, żeby opisała to doświadczenie – w którym jej córka została matką, będąc nastolatką – ze swojego punktu widzenia. Mama Nishki, która już kilkakrotnie gościła na tym blogu jako autorka tekstów (vide: #1, #2, #3, #4, #5) podjęła to wyzwanie. Drogie Panie, Drodzy Panowie, oddaję głos Mamie Nishki, powitajmy ją brawami!

— Dzień dobry, na wstępie chciałabym podziękować córce za wnuczki:)

Jak to wszystko wyglądało z punktu widzenia Mamy Nishki? Przyznam, że przeszłam wówczas „szkołę życia”, a  dokładniej sprawdzian dojrzałości. Bo rodzice dorastających dzieci też go przechodzą, z powodzeniem lub nie. Mam nadzieję, że zdałam…

Co czułam, gdy nastoletnia córka powiedziała mi, że jest w ciąży? W pierwszej chwili zabrakło mi tchu, w głowie najpierw tylko szum, a potem dziesiątki pytań. Jak sobie poradzą? Z czego będą żyć? Co ze studiami Nishki? Gdzie będą mieszkać? Myśli kotłowały mi się po głowie. Po jakimś czasie, udało mi się opanować panikę i uspokoiłam się. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Moje dziecko mnie potrzebuje. Wszystko ułoży się. To nie jest problem. Damy radę. Zresztą, do małych dzieci byłam przyzwyczajona, brat Nishki miał wówczas zaledwie 6 lat.

Cóż innego mi pozostało? Czekałam z radością na nowe pokolenie w naszej rodzinie, absolutnie wierząc, że pojawienie się dziecka niczego nie przekreśla. Nie miałam też żadnego problemu z tym, że zostanę babcią, będąc tuż po czterdziestce.

W pewnym momencie zaczęłam sobie przypominać zwiastuny, znaki na ziemi i niebie, które wcześniej odczytane, wiadomość o ciąży uczyniłyby oczywistą, oto one:)

1. Kiedy chłopak Nishki, obecnie jej mąż, miał po raz pierwszy pojawić się w naszym domu i zostać nam przedstawiony, 17-letnia wówczas Nishka oświadczyła mi tuż przed jego przyjściem:

— Mamo, pamiętaj, to nie jest jakiś tam zwykły chłopak. On kiedyś będzie moim mężem.

Zaniemówiłam:)

2. Latem zaprosiliśmy chłopaka Nishki na naszą działkę nad jeziorem. W przerwach między kąpielami i opalaniem się, pomagali nam przygotować spory teren pod wysianie trawy. Pracowali długo i dzielnie. Kiedy my już legliśmy na leżakach, w pewnym momencie naszym oczom ukazał się następujący widok: Nishka i jej chłopak w dużych kapeluszach na głowach zbierają kamienie, a za nimi… dwa bociany. Chodziły sobie tuż obok i wybierały coś z ziemi.

— Oj, czyżbyśmy mieli zostać dziadkami? — spytałam pół żartem, pół serio i przestraszyłam się swoich myśli.

3. Kilka miesięcy później odbyła się studniówka Nishki. Kreacja, jaką córka sobie wybrała, była nieco zadziwiająca: piękna, elegancka dwuczęściowa suknia w kolorze ecru, długa, marszczona jedwabna spódnica i efektowny gorset.

— Ona przypomina suknię ślubną, wyglądasz w niej prawie jak panna młoda — powiedziałam.

— Mamo, nie szkodzi, najwyżej przetrzymamy i kiedyś włożę ją na swój ślub — odpowiedziała niefrasobliwie Nishka żartownisia.

Jej ślub odbył się pół roku później…

Sygnały były więc wcześniej, zatem to chyba nie był żaden przypadek. Tak widocznie musiało być, jak w teorii o przeznaczeniu, które poddającego się: prowadzi, a opierającego się: wlecze. 😉

Komentarze: