To już mój, matki Nishki, ostatni gościnny wpis, bo jutro  córka wraca z wakacji i za chwilę przejmie kontrolę nad swoim blogiem.

Dotychczas przy każdym wpisie publikowałam zdjęcie Nishki, tym razem bohaterem jest inne dziecko, ale smoczek w stylu nawiązującym do czarnego humoru dorosłej Nishki. Otóż córka była w dzieciństwie fanką smoczka-gryzaczka. Próbowaliśmy ją tego nawyku oduczyć ale wszystkie próby spełzły na niczym. W końcu przyjaciółka, która miała córkę w tym samym wieku, poradziła mi kiedyś:

Tekst Mamy Nishki:

Jak już opowiadałam, w dzieciństwie Nishka była bardzo ruchliwa. Jeśli na spacerze w parku zdarzyła się choć jedna kałuża, to wiadomo było, że odległość do kałuży mała Nishka pokona z prędkością światła i wyląduje w samym środku ciemnej, błotnistej wody… Po czym wstanie z niej cała upaprana i szczęśliwa. Znacie zasadę, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe, prawda?

ręka-w-gipsie

Kilkuletnia Nishka ze złamaną reką. Wkrótce potem gips był cały popisany i porysowany 🙂

Raz, dwa, trzy. Próba mikrofonu. Czy mnie słychać? To ja, mama Nishki. Córka spędza najbliższy tydzień z mężem i dziećmi nad morzem na Łotwie, o czym wspominała Wam wczoraj, ja zaś podczas jej nieobecności przejmuję „Rodzinne dialogi”. Zastanawiając się nad treścią wpisów, doszłam do wniosku, że nie mam wyjścia: poświęcę je … Nishce i opowiem Wam kilka anegdotek z kilkuletnią Nishką w roli głównej. Może pomoże to Wam zrozumieć, dlaczego teraz jest jaka jest. 🙂

nishka-przy-stole

kilkuletnia Nishka, lata 80-te.