Nie zmieniaj mnie, kochanie. Bierz mnie taką, jaka jestem abo wcale

Nie zmieniaj mnie, kochanie. Gdy kogoś kochasz, kochaj go takim jakim jest, z całym jego inwentarzem, również wad i słabości.  (Nishka Coehlo).

natalia tur

Mój mąż nie rozumie, dlaczego chcę fotografować się pod liśćmi, na tle siatki, za którą stoi żubr i potem publikować to zdjęcie na Instagramie. Wie jednak, że zależy mi na tym, więc na moją prośbę robi mi zdjęcie i powstrzymuje się przed złośliwymi komentarzami.

Twój mężczyzna. Uwielbiasz jego poczucie humoru, ale strasznie drażni cię, że jest taki niecierpliwy i nerwowy. Cenisz w nim to, że jest odpowiedzialny i że zawsze możesz na niego liczyć, ale nie możesz znieść tego, że jest bałaganiarzem i wprowadza wokół siebie okropny chaos. Godzinami tłumaczysz mu, o ile łatwiej jest żyć mając złożone w kosteczkę ubrania.

Próbujesz go zmieniać. A nie tędy droga, Moja Droga.

Twoja kobieta. Prawdziwy skarb: wyluzowana, otwarta, niemarudna. Jest tylko jedno ale: strasznie gadatliwa! Uwielbiasz w niej to, że jest taka towarzyska i ma tak dużą łatwość nawiązywania kontaktów, ale cholernie ciężko znieść ci fakt, że nie gotuje. Próbujesz zarazić ją kulinarną pasją, różnymi sposobami zachęcasz, by towarzyszyła ci w kuchni, przecież gotowanie jest takie przyjemne, zrozum to wreszcie, kochanie!

Próbujesz ją zmieniać. A to błędny wybór drogi, Mój Drogi.

Mnie i męża różni wiele, np. styl pracy. Jestem punktualna, odpowiedzialna, nigdy nie przekraczam terminów i żeby do tego nie dopuścić zawsze wszystko robię odpowiednio wcześniej. Natomiast mój mąż cierpi na tak zwaną prokrastynację, czyli odkłada wszystko na ostatnią chwilę. Żeby zacząć coś robić musi mieć nad głową tzw. bicz. Gdy realizowaliśmy razem kilka projektów w powietrzu wisiały siekiery. Próbowałam zmienić nie tylko styl pracy męża, ale i jego samego. On lubił działać właśnie tak: zabierać się za wszystko w ostatniej chwili, siedzieć nad tym ciągiem, nawet kosztem zarwanych nocy. I summa summarum również nie przekraczał terminów.

Realizował swoje cele inną drogą niż ja. Swoją drogą.

Co zrobiliśmy? Przestaliśmy ze sobą współpracować. Zapewne wiele straciliśmy, bo moje i jego umiejętności razem wzięte dałyby ciekawe efekty. Niestety wspólna praca przynosiła więcej złego niż dobrego. Nie potrafiliśmy dopasować się, więc się zawodowo rozstaliśmy. W efekcie zyskaliśmy spokój.

Widziały gały, co brały.

Różni nas również tzw. „towarzyskość”. Lubię poznawać nowych ludzi. Natomiast mąż jest raczej typem samotnika stroniącego od imprez. Były czasy, kiedy próbowaliśmy się nawzajem zmieniać. Ja wyciągałam go na imprezy, on próbował zatrzymać mnie w domu. W pewnym momencie zrozumieliśmy, że nie tędy droga. Nie zmieniajmy się na siłę, nie miejmy do siebie żalu o to, co nas od siebie różni. Zresztą tacy byliśmy od początku, trzeba nam było na etapie podejmowania decyzji o byciu razem baczniej przyjrzeć się sobie, większość cech i skłonności da się zauważyć w człowieku od początku, trzeba tylko tego chcieć. Widziały gały, co brały 😉

Gdy chcemy zmieniać poszczególne cechy partnerów to trochę tak jakbyśmy chcieli dopasować go do określonego modelu. Tu zmienię, tu podetnę. Tę cechę uwydatnię, tę ukryję. I jak już uzyskam pożądaną formę to wtedy cię pokocham.

Jak zawsze zapraszam do dyskusji! 🙂

PS Oczywiście warto nad sobą pracować. Nad swoimi słabościami, wadami i zmieniać się na lepsze. Pracować nad SOBĄ, a nie nad swoim życiowym partnerem 🙂

Komentarze: