Sprytny sposób na spakowanie się

Jest godzina piąta rano, a ja już od dawna na nogach. Starsza córka wyjechała dziś  ze swoją klasą na wycieczkę do Gdańska, zbiórka pod szkołą miała nastąpić o 4:45. Tak jak codziennie mam olbrzymie problemy z dobudzeniem śpiącej królewny, tak dziś wstała z łóżka po kilku sekundach. To wycieczka pożegnalna, za kilka tygodni wszyscy rozejdą się w stronę swoich gimnazjów. Gdybyście zobaczyli jej walizkę, nie uwierzylibyście, że wyjeżdża tylko na trzy dni.

Ten wyjazd przeżywała od dawna. Listę rzeczy, które musi wziąć, bo inaczej świat się zawali, miała już gotową kilkanaście dni temu. Wczoraj nastąpiło ostateczne pakowanie i sprawdzenie, czy na pewno o niczym nie zapomniała.

Gdy weszłam do jej pokoju, oczom mym ukazał się następujący widok: starsza córka siedzi, w jednej ręce trzyma kartkę papieru z czeklistą, w drugiej długopis, zaś młodsza krząta się pracowicie niczym mrówka po pokoju i podaje siostrze różne rzeczy.

— Akcja: krótkie spodenki! — wykrzykuje starsza, na co młodsza zrywa się w stronę szafy na ubrania.

— Akcja: okulary przeciwsłoneczne! — ośmiolatka jeszcze nie zdążyła wrócić od szafy, kiedy już musi biec do parapetu, na którym leży rzeczony przedmiot!

— Można wiedzieć, co tu się odbywa? — pytam zdziwiona.

— Bawimy się w Harrego Pottera — informuje starsza latorośl. — Ja poruszam różdżką i czaruję, a ona wykonuje moje czary. Czekaj, czar operation! Muszę ujawnić niewidzialny tusz w swojej liście, ukryłam kilka zdań, żeby nikt się „przypadkiem” nie dowiedział, co jeszcze chcę wziąć na wycieczkę… — mówi zawiadiacko, zerkając na mnie.

Rozmyślam właśnie nad tym, czy interweniować, w końcu mamy tu do czynienia z wyzyskiem słabszego przez silniejszego, z drugiej strony młodsza córka nie sprawia wrażenia nieszczęśliwej… gdy WTEM! z zadumy wyrywa mnie zwrócony w moją stronę długopis, który ( dopiero teraz to dostrzegam) jest znacznie większy niż standardowe, i okrzyk:

— Akcja: dezodorant!

Mimowolnie, niczym zahipnotyzowana, niesiona czarami, udaję się w kierunku półki w łazience…

Komentarze: