Wydaje mi się, że mamy, jako rodzice, poważny problem z rozumieniem słowa „partnerstwo” w odniesieniu do relacji z naszymi dziećmi.
młodzież
Byliście kiedyś na imprezie zakrapianej alkoholem jako abstynent lub osoba pijąca mało? Jeżeli tak, zrozumiecie, co mam na myśli.
Od kilku dni na świecie głośno jest o 14-latce, która stworzyła narzędzie do walki z cyberprzemocą. Trisha Prabhu, bo tak nazywa się laureatka Google Science Fair 2014 skonstruowała dwa programy, które mają wykrywać krzywdzące wiadomości pozostawiane w sieci i alarmować o nich.
Ja tymczasem chcę opowiedzieć Wam o moim narzędziu do walki z cyberprzemocą, które stworzyłam, gdy zorientowałam się, że moja 14-letnia córka jest sprawcą cyberprzemocy. Tak, nie przesłyszeliście się: sprawcą.
Długo zastanawiałam się, czy o tym opowiedzieć i postanowiłam, że to zrobię, ponieważ nic tak nie przemawia do wyobraźni jak przykład wzięty z życia. A jeżeli mój tekst może przyczynić się do walki z cyberprzemocą to wątpliwości zupełnie znikają.
Z raportu GUS wynika, że co piąty uczeń szkoły podstawowej, co czwarty uczeń gimnazjum i co trzeci uczeń liceum nie uczęszcza na lekcje wychowania fizycznego. Dzieci wykręcają się z zajęć wuefu jak mogą, np. brakiem stroju, a rodzice im to jeszcze ułatwiają, np. załatwiając „lewe zwolnienia od lekarza”. Uzasadniają to tym, najważniejsze, żeby dziecko uczyło się. „Wuef możesz sobie odpuścić, jeszcze się przemęczysz, przeziębisz, urazu nabawisz, a przecież musisz mieć siłę na zdobywanie wiedzy.” Tacy rodzice wyrządzają dzieciom krzywdę! Posłuchajcie mojej historii.
Córka od półtora tygodnia chodzi do gimnazjum. Bardzo się tego bałam, na ocenę jeszcze za wcześnie, oto fragmenty […]