Tilda Swinton i Nishka polecają „Kosmonautkę”:)

Tak, tak, to nie żaden fotomontaż ja i Tilda polecamy tę samą książkę! Chodźcie, opowiem Wam dlaczego. 🙂

tilda swilton kosmonautka

– Mamo, a gdzie ty pracujesz? – zagadała mnie 8-latka.
– W Internecie – odpaliłam.
– Ale jaki wykonujesz zawód? Wiesz, na przykład prezydentka albo kosmonautka? – dziecko podało przykłady zawodów 🙂

Uśmiałam się, choć wiedziałam do czego nawiązuje: do książki „Kosmonautka”, którą niedawno otrzymałyśmy od Wydawnictwa Poławiacze Pereł. Książka opowiada o nietypowych zawodach wykonywanych przez kobiety. Jest napisana świetnym językiem, w formie zabawy słowem, a przede wszystkim wieloznacznością słowa, np.:

Moja mama jest generałką. Nosi mundur i dowodzi wojskiem.

W domu mama odpoczywa. Nie lubi generalnych porządków.

Kosmonautka książka

W książkach dla dzieci mama jest zwykle ukazana jako perfekcyjna pani domu krzątająca się wokół domowników, przygotowująca im posiłki i prasująca ubrania. Jeżeli pracuje to wykonuje zawody typowo „kobiece” i jest np. pielęgniarką lub sprzedawczynią.

„Kosmonautka” ukazuje, że warto łamać stereotypy związane z tradycyjnymi podziałami płciowymi, rozszerzać horyzonty i wspierać dzieci w ich myśleniu o przyszłości. Kobiety są w stanie wykonywać najróżniejsze zawody, również te istniejące w społecznej świadomości jako typowo „męskie”. Nie ma dla nich żadnych granic, oczywiście oprócz granic talentu i determinacji.

Jak wiecie, przywiązuję ogromną wagę do jakości książek (pisałam o tym tutaj, polecając inne równie ciekawe wydawnictwo: Jestem wybredna, gdy wybieram książki dla dzieci).  Na półkach w naszej biblioteczce miejsce mają wyłącznie książki dobrze wydane, zawierające ciekawe i mądre treści oraz dobre ilustracje lub grafiki. „Kosmonautka” w pełni spełnia moje oczekiwania, daję jej 5 gwiazdek 🙂

tilda swilton kosmonautka

Czy promocja książki „Kosmonautka” przez Tildę Swinton jest elementem zaplanowanej kampanii promocyjnej? Nie. Mąż wydawcy książki: Dominiki Żukowskiej (przy okazji: mamy trójki) spotkał Tildę przypadkiem na lotnisku w Wielkiej Brytanii. Zaczepił ją, opowiedział o czym jest książka i spytał, czy zechciałaby dać się z nią sfotografować. Propozycja spotkała się z dużym entuzjazmem Tildy.

W ślad za Tildą, na którą nieporadnie spróbowałam się wczoraj „wystylizować”, również sfotografowałam się z „Kosmonautką”, do czego i Was zachęcam 🙂

Komentarze: