Mieć głowę do interesów :)

nishka-8-lat

Tu Mama Nishki. Pamiętacie mnie jeszcze? Nishka dała mi kawałek miejsca na swoim blogu, ale pod twardymi warunkami – nie za dużo i nie za często, za to bez cenzury 🙂 Dziś opowiem Wam o Nishki przedsiębiorczości, zaradności  i głowie do interesów.

Nishka była w dzieciństwie bardzo towarzyska. Łaknęła szczególnie kontaktów z innymi dziećmi. A tych za dużo w okolicy nie było. Z siostrą cioteczną – starszą o kilka miesięcy – widywała się tylko od czasu do czasu, w klatce bloku rodzinnego nie było żadnej rodziny z małymi dziećmi, nasi znajomi, poza jedną parą, nie rozpoczęli jeszcze procesu prokreacji, a ileż można słuchać dorosłych? Być może dlatego Nishka tak bardzo kochała wizyty na placu zabaw, bo tam byli jej rówieśnicy.
Widząc przez okno bawiące się w piaskownicy dzieci, krzyczała:

– Taja baby, cinki, tup, tup!

W wolnym tłumaczeniu oznaczało to:
– Natychmiast chodźmy na podwórko do piaskownicy, zabierzmy wiaderko, łopatkę i foremki! Widzę, że wśród dzieci są fajne dziewczynki, które chcę szybko poznać, a potem się z nimi pobawić.

Jestem pewna, że właśnie to chciała powiedzieć 🙂 Dla niezorientowanych polecam lekturę tego tekstu.

Jedna z dziewczynek szczególnie przypadła Nishce do gustu. Któregoś razu, przed wyjściem na podwórko, córka oznajmiła mi:

– Taja, cinka, lala, kaska.

Gdyby mogła wyrazić to innymi słowami, powiedziałaby:

– Chcę pokazać swojej nowej koleżance piękną lalkę bobaska.

Warto dodać, że na tamte czasy, a był to początek lat 80-tych, lalka ta była naprawdę ekskluzywna. Nishka dostała ją od Babci z USA. Lala miała swój elegancki wiklinowy koszyk z cudownymi akcesoriami dla niemowlęcia: pieluszkami, majteczkami, kremami, lusterkiem. Lalka potrafiła „siusiać” w pieluszkę oraz „piła mleczko” z butelki ze smoczkiem. W tamtych czasach takie lalki były rzadkością. Dlatego prezent od babci był szczególnie cenny.

– No cóż, jeśli Nishka chce pobawić się z koleżanką tą lalką, nie ma sprawy – pomyślałam.

Wyszłyśmy na podwórko, Nishka podeszła z lalką do dziewczynki, a ja usiadłam na ławce i i oddałam się czytaniu gazety. Dziewczynki bawiły się na trawie, w pewnym momencie straciłam je z oczu (pewnie jakiś ciekawy artykuł mnie pochłonął). Przed blokiem oprócz trawnika rósł duży żywopłot. Pomyślałam, że dziewczynki schowały się za nim. Wstałam i zaczęłam ich szukać. Nie było ich. W końcu za blokiem zobaczyłam podskakującą w moim kierunku Nishkę.

– Gdzie twoja koleżanka? – zapytałam.

Nishka pokazała ręką w jakimś kierunku i rzekła:

– Cinka pa pa.

Znaczyło to, że dziewczynka poszła daleko i już nigdy nie wróci, bo była tu z wakacyjną wizytą u kuzynki, od której właśnie odjechała…

– A gdzie lalka z koszyczkiem? – zapytałam.

Nishka radośnie wzruszyła ramionami i zaszczebiotała:

– Taja lala, cinka to – odpowiedziała.

W wolnym tłumaczeniu oznaczało to:

– Zamieniłyśmy się z koleżanką. Ja jej dałam lalkę bobaska w koszyczku, a ona mi ten breloczek.

Połamany breloczek… 😉

Komentarze: