Osiem irytujących zachowań członków mojej rodziny

im-talking-to-you

Dziś nie będzie o tym, za co uwielbiam dzieci i męża. Dziś będzie o tym, za co ich wprost nie znoszę! Poznajcie osiem zachowań, które irytują mnie u członków mojej rodziny.  

1. Gdy w tym samym czasie mówi do mnie więcej niż jedna osoba

Czasami mam wrażenie, że córki, a często i mąż są ze sobą zsynchronizowani. W tym samym momencie, jakby na „trzy-czte-ry!”, rozbrzmiewają trzy pytania:

— Mamo, a wiesz, że na przedstawieniu szkolnym będę krzesłem? Wiesz? Mamo?

— Mamo, rzucam gimnazjum! Wiesz dlaczego?

— Czy jutro możemy w końcu pojechać w odwiedziny do Angeliny i Brada? Ciągle do mnie wydzwaniają, nie mam siły już ciągle tego przekładać! Okej?

Pytania brzmią mniej więcej tak. Mniej więcej, bo jak mam słyszeć choćby jedno, skoro jednocześnie mówią do mnie trzy osoby i każda świdrując mnie spojrzeniem, czeka na odpowiedź na SWOJE pytanie?

2. Gdy ktoś chce skorzystać z kuchennego zlewu podczas gdy ja z niego korzystam

Może spojrzycie na mnie jak na histeryczkę, ale to jest naprawdę irytujące! Zwykle jak korzystam z kuchennego zlewu, np. myję warzywa lub wlewam wodę do czajnika, ktoś z mojej rodziny musi w tym momencie podejść i powiedzieć:

— Puść mnie proszę na chwilkę, tylko coś zrobię. Zajmie mi to dosłownie moment, chcę umyć jabłko/nalać sobie szklankę wody.

Argh! Dlaczego to ty nie możesz poczekać „chwilkę” aż ja skończę, com zaczęła?

3. Gdy ktoś krytykuje posiłek, który przygotowałam

Tutaj moja rodzina bardzo lubi stosować ALEJE, czyli rzekomą pochwałę, która po chwili okazuje się uwagą.

— Mamo,  pyszne te ziemniaczki ale trochę za grubo pokroiłaś ten koperek…

— Żono, bardzo smaczna ta zapiekanka ale ja dodałbym trochę więcej sera żółtego.

Jak to mnie irytuje!

— Koperek za grubo pokrojony? Weź, księżniczko, nożyk i deseczkę i pociachaj sobie drobniej, ja lubię grubo!

— Za mało sera?!!?

Tak jak niektórzy nie pozwalają na swoich blogach zostawiać krytycznych komentarzy, tak jak nie pozwalam na nie w kuchni! W kuchni przyjmuję postawę „zero krytyki”.

— Nie pasuje? Żegnam. Albo ugotuj lepiej, proszę bardzo, kuchnia wolna!

4. Gdy ktoś używa argumentu „zrób to, bo jesteś bliżej”

Moje córki i mąż są wprost w tej dyscyplinie mistrzami!

— Mamo, podasz mi mój zeszyt? Jesteś bliżej od niego niż ja.

Gwoli ścisłości: stół, na którym leży ów zeszyt znajduje się cztery metry od niej i trzy metry ode mnie. Każda z nas musi więc przerwać czynność, którą jest pochłonięta i podejść do stołu, ale fakt, że ja przemierzę krótszą odległość, zobowiązuje w jej mniemaniu MNIE do przemierzenia tego dystansu!

5. Pytania o lokalizację jakiegoś przedmiotu

—  Mamo, gdzie jest moja lalka Draculaura Monster High?

— Mamo, gdzie jest mój zeszyt od fizyki? Potrzebuję go!

— Nishka, widziałaś dokumenty, które wziąłem z pracy? Leżały tu tydzień temu, one są naprawdę ważne!

Jak ja tego nie znoszę!!!

6. Dopytywanie się o to, kiedy lub o której godzinie coś nastąpi

Nie mam tu na myśli dowiadywania się o godzinę rozpoczęcia czynności w celu ustalenia harmonogramu dnia, tyko popędzanie mnie i dręczenie.

— Kiedy będzie obiad? (Widząc, że gotuję).

— Kiedy będziemy mogli zacząć oglądać ten film? (Widząc, że gotuję).

— Kiedy dojedziemy nad to jezioro? (Widząc, że gotuję. Wróć, zdenerwowałam się. Wiedząc, że przed nami długa droga, którą trudno przewidzieć).

7. Przeszkadzanie mi, gdy usypiam dziecko

— Nishka, jakie dziecko, przecież twoje najmłodsze ma już 8 lat! — krzykniecie.

Owszem, za tydzień skończy 8 lat, a ja ją wciąż usypiam. Jak? Miseczka zupy z maku pół godziny przed snem bądź włożenie główki na kilkanaście sekund do piekarnika gazowego. Ha! Ha! Ha!

Dwudziestominutowe wspólne leżenie tuż przed jej zaśnięciem stało się naszym wspólnym rytuałem: rozmawiamy, córka opowiada mi jak minął jej dzień, opowiada o wydarzeniach, o których nie chciała mówić przy innych, np. przy starszej siostrze, przytulamy się itd. Potem jeszcze kilka minut czekam aż zaśnie i wychodzę z jej pokoju. Ona tego potrzebuje, czuje się bezpiecznie, a ja nie widzę powodu dlaczego miałabym tego nie robić „bo jest już duża”.  Chwila, dziś nie miało być o tym co lubię, lecz o tym co mnie irytuje!

Otóż wprost uwielbiam, gdy pozostali członkowie rodziny, w momencie gdy młodsza latorośl już odpływa w moich i Morfeusza objęciach, włączają głośno muzykę albo grę lub podchodzą pod nasze drzwi, pytając:

—  ŚPICIE?!

8. Mówienie do mnie z innego pokoju

—  Mamo, a czy koprtutować storakasze?

—  Słucham?

—  Koprutować te kalosztece?

(milczę)

— Mamo!!! Przecież coś do ciebie mówię!!!!

Ha! Zdajecie sobie sprawę z tego w jakich warunkach muszę żyć?!

🙂

Komentarze: