Czy warto iść z dzieckiem do psychologa?

Gdy moja starsza córka miała około 4-5 lat przedszkolanka zasugerowała mi, żebym udała się z nią na wizytę do psychologa. Głównym problemem było to, że córka była nieposłuszna, krnąbrna i miała trudności z zastosowaniem się do poleceń nauczycielki.

fot. Mrg. Allen

Jak zareagowałam na tę sugestię?

Rodzice zwykle reagują na któryś z poniższych sposobów:

1. Obrażenie się:

— Jest mi przykro, że sugeruje pani, że z moim dzieckiem jest coś nie tak.

2. Oburzenie się:

— Moje dziecko powinno iść do psychologa? A może to pani chce sobie po prostu ułatwić pracę i mieć stado posłusznych dzieci?

3. Smutek:

— W którym momencie popełniłam błąd? 🙁

4. Zaprzeczenie:

— Moje dziecko nie jest krnąbrne i niegrzeczne, moje dziecko jest indywidualistą!

5. Zignorowanie:

— Phi.

6. Akceptacja:

— Skoro tak pani sądzi, to okej, pójdę z moim dzieckiem do psychologa.

 

 Nie widzę nic złego lub wstydliwego w chodzeniu z dzieckiem do psychologa. Jeżeli boli mnie ząb: idę do dentysty, jeżeli pojawiają się problemy z uchem: idę do laryngologa, a jeżeli pojawiają się problemy z zachowaniem, z którym sobie nie radzę, idę do psychologa.

W myśl powiedzenia „Kto chce szuka sposobów, kto nie chce szuka powodów”, jestem zwolenniczką szukania sposobów na to jak sytuację poprawić, a nie szukania powodów, dla których nie warto jej poprawiać. W pierwszej chwili, usłyszawszy od przedszkolanki sugestię, by pójść z córką do psychologa chciałam zaprotestować, ale doszłam do wniosku, że skoro sama borykam się z jej nieposłuszeństwem, to może rzeczywiście pomysł na to, by pójść do profesjonalisty jest dobrym pomysłem? I poszłam.

O tym, jak przebiegła wizyta i czego się dowiedziałam napiszę Wam jutro. Dziś zapraszam do dyskusji: czy kiedykolwiek byliście ze swoimi dziećmi u psychologa lub pedagoga? Czy rozważaliście taką wizytę? Czy ktoś Wam kiedyś taki pomysł podsunął? Jak była/by Wasza reakcja?

*

Na koniec dialog świeży jak bułeczki, z wczorajszego wieczoru:

—  Ach, cieszę się, że układacie puzzle, a nie że tylko te komputery i tablety! — wykrzykuję rozanielona do córek.

—  Mamo, opanuj się, bo zaraz nam się odechce.

Komentarze: