Czym różni się iPod od iPada? Córko, wyjaśnisz mi?

nishka-o-mniefot. Zielony Koperek

— A Klementyna z mojej klasy ma iPada — poinformowała mnie młodsza córka.

— Skąd wiesz, że to iPad? — do rozmowy wtrąciła się jej 13-letnia siostra — Powiedziała, że to iPad?

— Chyba tak — odparła nieco onieśmielona brakiem wiedzy o nowoczesnych urządzeniach 8-latka.

— Nie sądzę, żeby miała iPada, bo iPad kosztuje co najmniej tysiąc złotych. Miał jabłko? A zresztą nawet jakby miał, to mogła to być podróba. Producent narysował jabłko, dorysował obok jakąś kropkę, ot chińska podróba Apple. Najprawdopodobniej twoja koleżanka miała po prostu zwykły tablet, rozumiesz?

— Czyli iPod to tablet firmy Apple, tak? — upewniłam się, bo prawdę mówiąc nie jestem w tym temacie zorientowana. Moja wiedza o urządzeniach kończy się na tych, które są w moim posiadaniu: smartfon (o radach, których udzieliła mi nastoletnia córka, gdy weszłam w jego posiadanie pisałam tu „Smart rady dla użytkowników smartfonów”) oraz laptop (choć znawca powiedziałby, że to Ultrabook Lenovo IdeaPad, dla mnie to po prostu komputer :).

— Nie. — westchnęła córka. — iPod to odtwarzacz multimedialny od Apple, można przez niego słuchać muzyki. IPad to tablet od Apple — wyjaśniła nieco podirytowana moją ignorancją nastolatka.

— Mamo, à propos tabletu, który mam dostać na Gwiazdkę — dodała po chwili —  mam wielką prośbę. Boję się, że osoba go kupująca… — tu spojrzawszy na młodszą siostrę, która wciąż wierzy w św. Mikołaja, ugryzła się w język — czyli Mikołaja, który JEST STARSZYM PANEM, KTÓRY W OGÓLE NIE ZNA SIĘ NA SPRZĘCIE, to bardzo proszę cię, żebyś przekazała mu, żeby dobrze przemyślał, co mi kupi i niech chociaż ten tablet ma wbudowany system Android, a nie tak jak twój smartfon Windows, dobrze? Możesz to z nim załatwić?

***

Dziecko, o czym do mnie mówisz? Ach, kiedyś to były czasy. Kiedyś to rodzice wprowadzali w świat dzieci, ucząc je jak skonstruowany jest świat! Kiedyś to starsi byli w oczach młodych autorytetami! Dziś coraz częściej jest odwrotnie i to dzieci wprowadzają w świat swoich rodziców. Zwłaszcza w zakresie korzystania z nowych technologii, a skoro te urządzenia odgrywają współcześnie tak dużą rolę, to siła tego, który jest w tej tematyce zorientowany, jest ogromna. Przykład tzw. ironii losu? Gdy dzieci uczą rodziców, jak założyć w domowych komputerach system kontroli rodzicielskiej bo rodzice nie wiedzą jak to zrobić.:) A to się naprawdę zdarza!
Jak to wygląda u Was? Kto kogo uczy? Częściej uczycie swoje dzieci czy swoich rodziców? Czy czujecie się skrępowani gdy Wasze dzieci są lepiej zorientowane w nowinkach technologicznych niż Wy? A może wcale tak nie jest i tylko ja, ofiara, nie wiem jaka jest różnica między iPodem, iPadem, iPhonem, ultrabookiem, notebokiem, palmtopem i kompotem? 😉

Komentarze: