Czy macie czasem wrażenie, że producenci urządzeń zawierających monitory: smartfonów, komputerów, telewizorów itp. używają w procesie produkcji jakieś tajemniczej substancji przyklejającej nas do ekranów tychże?

fot. Zielony Koperek

To pewnie jakaś bardzo cieniutka, niewidoczna wręcz nitka, łącząca monitor z naszym umysłem, wydzielająca przy tym mnóstwo hormonów szczęścia. Dotyczy to zwłaszcza dzieci. Gdy rodzic próbuje tę nić przerwać – dziecko protestuje. Moja rodzina dość często zaplątuje się w sieć tych nitek.

Zawsze w weekend, jak już przeczytam wszystkie książki z mojej biblioteczki (na zdjęciu), chwytam za tablet i biorę się za blogi.

topblogi

W ślad za Andrzejem Tucholskim z bloga Jest kultura, pomysłodawcy corocznej inicjatywy „Share Week”, w której autorzy polecają autorów, polecam kilka swoich ulubionych blogów. Podkreślam: podaję dziś linki tylko do części blogów, które lubię, bo nie jestem w stanie podać w jednym tekście wszystkich. Na każdego przyjdzie pora:). Zachęcam też autorów blogów: możecie linkować w komentarzach do swoich stron.

— Mamo, zrobiłam Wam nowy telewizor, pooglądajcie sobie — rzekła któregoś dnia moja młodsza córka.

1

Telewizor wypadł podczas testów bezbłędnie. Żadnych zakłóceń w odbiorze, żadnych szumów. Świetnie wpasował się w wystrój naszego domu: plazma, na dodatek mobilna. Odbiera wszystkie kanały, z całego świata, jakie sobie tylko wymarzymy. 

Czy Wasza rodzina również zaplątuje się czasem w sieć? Każdy ma swój komputer, tablet lub smartfon i siedzi przyklejony do monitora tegoż urządzenia? Jednym z naszych sprawdzonych sposobów na to jak wyrwać nas od tych złowrogich demonów są rodzinne spacery. Wbrew pozorom to nie jest proste, nasze „maluszki” nie radują się na hasło „spacer” tak mocno jak kilka lat temu. Często, gdy podekscytowana informuję je:

— Dziewczyny, mamy dla was niespodziankę!

— Jaką?

— Zobaczymy, jak miewa się Pani Jesień/Wiosna/Zima! (niepotrzebne skreślić).

— O nie! Tylko nie to! — wykrzykują zgodnie chórem.

— Mamo, proszę, nie pytaj gości, czy im smakują potrawy. Zastanów się: jeżeli byłoby inaczej, to czy ktoś przyznałby się do tego? Nie, bo nie chciałby ci sprawiać przykrości… — poucza mnie starsza córka  tuż przed przybyciem gości na wigilijną wieczerzę.
(O specyfice życia z nastolatkiem, który uważa rodzica za mniej doświadczonego od siebie, w związku z czym musi mu niektóre sprawy wytłumaczyć, pisałam TUTAJ).
*
— Mikołaj znów zabrał z naszego domu opakowania do prezentów! — wykrzykuje oburzona młodsza córka przypatrując się ozdobnemu papierowi.