Nie wiem jak Wy, ale ja przebywając za granicą i mając powiedzieć coś po angielsku, zamykam się w sobie. Z głowy wypadają mi wszystkie angielskie słowa świata i chcąc powiedzieć po angielsku do kelnera:
– Posiłek był wyśmienity, zwłaszcza ten pieczony w ziołach pstrąg. Doprawdy, raj dla podniebienia! A deser? Niebo w gębie! Z przyjemnością wrócimy do państwa restauracji podczas następnej wizyty w tym miasteczku i będziemy głosić dobre słowo wszem i wobec.
mówię tylko:
– It was very good. Thank you.
Jest to dla mnie krępujące, bo jestem dość gadatliwym typem i lubię ubierać w słowo strumień, który przepływa przez moją świadomość, i gdy okazuje się, że mam do dyspozycji ograniczony repertuar słów, którymi nie jestem w stanie wyrazić swoich myśli, zacinam się, mam kłopoty ze składnią i z każdą kolejną chwilą coraz bardziej zamykam się w sobie.
Kilkusekundowy filmik ukazujący moje umiejętności językowe:
Z moją starszą córką jest podobnie. Po polsku gaduła, po angielsku niemowa. Gdy byłyśmy w Chorwacji w sklepie, na targu, w restauracji czy na statku, milczała i czasem tylko szeptała mi do ucha:
– Mamo, spytaj, czy te bułki są z dżemem wiśniowym czy malinowym.
– Sama spytaj.
– Mamo, błagam! Nie potrafię!
– Potrafisz, potrafisz.
– Dziękuję za pomoc, w takim razie nie chcę żadnej bułki, będę głodna. Głodzisz dzieci 🙁
Co ciekawe, na świadectwie szkolnym od lat ma z angielskiego piątki. Bardzo dobrze pisze testy sprawdzające wiedzę, zna gramatykę i radzi sobie z pisaniem wypracowań. Co z tego, skoro wszystko to teoria, a gdy przychodzi do praktyki, zapomina języka w gębie.
Dacie wiarę, że Polacy należą do czołówki państw, jeżeli chodzi o znajomość języka angielskiego? Tak wynika z badań przeprowadzanych przez EF English Proficienty Index. Rok temu ekscytowaliśmy się 8-mym miejscem, w tym roku jest jeszcze lepiej: spośród 63 badanych krajów, mamy 6-te miejsce! Więcej o badaniu możecie przeczytać tutaj.
Obawiam się jednak, że zarówno ja, jak i moja córka równie dobrze wypadłybyśmy w tym teście. Gramatykę mamy dość obcykaną, znamy czasy, konstrukcje gramatyczne, strony czynne, bierne. Filmy i seriale oglądamy po angielsku i rozumiemy około 70% treści. Co z tego, skoro rozmawiając z właścicielem mieszkania, które wynajęliśmy w Chorwacji zamiast powiedzieć:
– Mieszkało nam się bardzo dobrze, świetna okolica, wspaniałe warunki, miła atmosfera. Na pewno wystawimy wam pozytywną opinię. Swoją drogą, trudno uwierzyć, jak mogliśmy nie wiedzieć wcześniej o airbnb, dzięki któremu natrafiliśmy na wasze mieszkanie. Jutro rano wyruszamy do Polski, czeka nas długa wyprawa, zwłaszcza, że mieszkamy na samym krańcu kraju. Dlatego spakowaliśmy się już dziś, by nie tracić jutro rano cennych minut. Do zobaczenia!
Mówię tylko:
– It was very nice to live in your apartment, thank you and goodbye.
Jest to o tyle niepokojące, że moja starsza córka opracowała już plan na życie: chce zostać lekarzem w USA 🙂 Przygotowując się do emigracji do Stanów, przegląda różne strony internetowe, analizuje, porównuje, wyszukuje itd. Niedawno podzieliła się ze mną ciekawostką:
– (podekscytowana) Wiesz mamo, że średnio płatny ortopeda w USA może przez około 2,5 miesiąca zarobić tyle, że stać byłoby go na kupienie naszego domu?!! (rozmarzona) A pielęgniarka przez miesiąc pracy może kupić sobie słodycze o wartości 20 tysięcy zł…
Wszystko gra, bardzo dobrze uczy się, po II klasie gimnazjum uzyskała średnią z ocen 5,5, nie ma problemów z żadnymi przedmiotami, świetnie ogarnia biologię, chemię.. ale cóż z tego, skoro angielski tylko na poziomie szkolnym = przeciętnym i nijakim.
Polski system nauczania w szkołach skupia się przede wszystkim na gramatyce. Potrafimy śpiewająco wymienić angielskie czasy, ale już z opisaniem, co czujemy lub myślimy, gdy się ich uczymy, mamy problemy. Nie potrafimy rozmawiać, wstyd przed popełnieniem gafy językowej paraliżuje nas. Blokada psychiczna kosi nasze umysły z angielskich słówek.
Kiedy więc empik school zwrócił się do mnie z propozycją współpracy i zaprosił mnie i starszą córkę na kurs języka angielskiego, nie miałam żadnych wątpliwości. I to nie tylko dlatego, że znam tę markę od lat.
Wstyd się przyznać, ale ani ja, ani starsza córka nie chodzimy na dodatkowe zajęcia języka angielskiego, przez co czuję się nie dość, że złą matką (jak córka ma zostać „lekarzem w USA”, skoro będzie krępowała się „spytać pacjenta, co mu dolega”?), to jeszcze niedouczoną Nishką, która nie potrafi w Chorwacji dogadać się, na poziomie na jakim marzyłaby, a część dialogów pochodzących z seriali lub programu Saturday Night Live, który tak uwielbia oglądać z mężem, musi dopowiadać w swojej wyobraźni!
Wisienką na torcie podczas rozmów z empik school okazała się obecność w kampanii jednej z moich ulubionych postaci internetowych: Arleny Witt, autorki bloga wittamina.pl, a od kilkunastu dni twórczyni kanału na Youtube Po cudzemu. Bardzo polecam jej twórczość, obejrzyjcie sobie filmiki Arleny! My oglądamy je całą rodziną, bo Wittamina to taka kobieta, za którą idą i starzy i młodzi, i wyluzowani i drętwi 😉
Empik school zaprosił mnie i moją starszą córkę na kurs Fast&Flexi. Tym, co wyróżnia ów kurs od innych dostępnych na polskim rynku kursów, jest połączenie kursu stacjonarnego z internetowym.
Zapraszam Was na krótki wywiad, który przeprowadziłam sama ze sobą 🙂 O kursie, z pozycji eksperta pisze również Wittamina w tekście Angielski dla dorosłych: da się?
Nishko, czy Fast&Flexi jest kursem „na żywo”, czyli stacjonarnym?
Nishko, tak. Raz w tygodniu 120 minut lub 2 razy w tygodniu po 60 minut kursanci spotykają się na żywo w lektorem. Z tego co wiem, częstotliwość zajęć stacjonarnych może być większa – w zależności od możliwości czasowych Słuchaczy.
Na czym polega „internetowość” tego kursu?
Każdy uczestnik kursu otrzymuje dostęp do internetowej platformy z ćwiczeniami językowymi skomponowanymi przez lektora indywidualnie dla każdego z uczestników, na bazie jego dotychczasowych efektów i tempa nauki języka obcego.
Dostęp do platformy jest nieograniczony i można korzystać zeń w dowolnym momencie. Kursanci nie muszą czekać na wyniki ćwiczeń, bo system sprawdza je automatycznie, dodatkowo kursant ma możliwość omówienia wyników z lektorem na spotkaniu lub poprzez platformę. Na platformie znajdują się materiały treningowe i informacje o wynikach nauki.
Do kiedy można zapisywać się na kurs?
Zapisy trwają cały rok, na kurs można zapisać się w dowolnym momencie, ważne, żeby była grupa chętnych 5 osób. My zapisujemy się już od września.
Ile osób liczą grupy?
Nie więcej niż 6.
Gdzie można znaleźć więcej informacji o kursie Fast&Flexi?
Tutaj 🙂
Na co położony jest największy nacisk podczas kursu?
Największy nacisk położony jest na intensywną komunikację werbalną. Oprócz mówienia kursanci rozwijają się również w pisaniu, słuchaniu, czytaniu, poprawnym komunikowaniu (gramatyce) i poszerzaniu słownictwa.
Dlaczego w kursie weźmie udział tylko starsza córka Nishki? A co z młodszą?
Bo kurs Fast&Flexi przeznaczony jest dla osób powyżej 14 roku życia. A młodsza córka Nishki jest młodsza. She’s 10 years young. 🙂