Zaprojektuj i uszyj mi życie

Wreszcie mogę ujawnić tę najpilniej od kilku tygodni strzeżoną w naszym domu tajemnishką. Wiedząc, że córki zaglądają na mój blog, fanpejdż i instagram, musiałam trzymać tę informację między zębami, bo zepsułabym niespodziankę.

Otóż z pomocą Mikołaja sprawiłam córkom w prezencie… maszynę do szycia!

Postanowiłam, że moja córka musi zostać sławną projektantką mody.

Sama jestem doszczętnie pozbawiona wszelkich manualnych zdolności, nie umiem rysować, malować, wycinać, ozdabiać perniczków, nawet  ładnie zapakować prezentów nie umiem (nie chcielibyście zobaczyć pakunków, które wczoraj włożyłam pod choinkę). Wszystko, czego się chwycę, robię brzydko, nieudolnie i nieumiejętnie. Jedyne, co W MIARĘ mi z użyciem rąk wychodzi to gotowanie i pisanie.

Jestem więc blogerką Nishką i domową gospodynishką. Chcę, żeby moje córki miały lepsze życie niż ja.

Zwłaszcza, że chodzące z nich talenty. Pięknie rysują, szkicują, malują. (Tak jak i moja trzecia córka Kasia Gandor  -`koniecznie zapoznajcie się z jej plastyczną i pisarską twórczością!). Mają mnóstwo pomysłów, potrafią zrobić „coś” z „niczego”. Lalka zgubi spódniczkę? Proszę bardzo, skrawek papieru i nie chodzi już z gołym tyłkiem. Eleganckie boa? Kawałek fantazyjnie upiętej waty i mamy boa. Ekologiczny konkurs? Proszę bardzo, będę siedzieć 89 godzin, ale zrobię torebkę z gazety!

Działanie w mojej głowie było proste:
talent plastyczny + zdolności manualne + zainteresowanie modą (ogląda np. te modowe programy Project Runway itp.)+ kreatywność + wyobraźnia + odwaga + determinacja + dusza artysty + dobry gust + otwartość na podejmowanie wyzwań =

= moja córka (którakolwiek) będzie sławną projektantką mody!

Liczę na to, że moje dziecko zrealizuje mój wyśmienity projekt rodzicielski i zrozumie, że ma do spełnienia wspaniałą misję, którą jej nadałam.

Liczę na to, że złapie krawieckiego bakcyla i będzie studiować na najlepszej na świecie albo w Polsce uczelni i dzięki talentowi, pracy i pasji osiągnie wielki sukces. Bycie projektantką mody jest wprost wymarzonym dla niej zajęciem!

Pewnie wielu z Was może wskazać w swoim najbliższym otoczeniu przykłady rodziców wywierających presję na swoje dzieci.
— Liczę na to, że nie przerwiesz pielęgnowanej w naszej rodzinie od lat tradycji bycia lekarzem?!

— Córeczko, miej lepszą przyszłość niż ja miałam przeszłość! CHCĘ dla Ciebie naprawdę dobrze, nie idź na  TEN kierunek studiów, idź na TAMTEN! Proszę, tak bardzo chcę, żebyś miała lepsze życie niż ja!

Mam w swoich notatkach zapisane zdanie z jakiejś książki, niestety nie pamiętam z jakiej, które doskonale oddaje ten stan rzeczy:

„To trochę tak, jakby dziecko zamiast przeżyć swoje życie, miało jeszcze raz przeżyć życie swojego rodzica. Tylko lepiej niż on to zrobił.”

Dlatego, tak naprawdę:

Staram się nie dawać dzieciom dyspozycji, a jedynie podsuwać im propozycje.

Podsuwam im tę maszynę i akcesoria do szycia, gazety z projektami (np. Burdę),  wreszcie moją mamę, czyli ich babcię, która ma w najbliższą sobotę wyjaśnić im, jak działa maszyna do szycia.

Ale jeżeli córki nie zechcą pójść w tę stronę, trudno, zrozumiem to i nie będę wywierać presji.

Nie będę płakać jak żadna z córek nie zostanie projektantką mody. Pozwolę im żyć tak jak chcą.
*
Tymczasem wyobraźnia podsuwa mi następujące sceny:

Wiosna 2025. Nowy Jork, pokaz mody. Siedzę w pierwszym rzędzie i odpowiadam na pytanie dziennikarza najpopularniejszego magazynu poświęconego modzie.
— O tej kolekcji mówią wszyscy. Wszyscy jesteśmy pod ogromnym wrażeniem talentu pani córki. O kontrakt z nią biją się najwspanialsze światowe domy mody. Proszę opowiedzieć, jak to się zaczęło?
— Na Gwiazdkę 2014 kupiłam córce maszynę do szycia.
— Czy córka zawsze, od najwcześniejszego dzieciństwa,  żyła za pan brat z igłą i nitką?
— Nishką? Ach tak, to ja! Byłam kiedyś blogerką. Stare, dobre dzieje…

🙂

Komentarze: