fot. Bartek Goldyn
Kiedyś, za czasów mojej praprababci Eugenishki (na zdjęciu), która przyjaźniła się z Tołstojem i Dostojewskim, było zupełnie inaczej. Ludzie tak nie pędzili, relacje były głębsze, rozmawiali, a nie jak teraz: tylko piszą. Czyżby? A skądże, byli tacy sami jak my!
Był czas, że wybitnie denerwowało mnie używanie słowa „projekt” w odniesieniu do prywatnych planów. Traktowanie Życia Jako Projektu.
— Co słychać?
— A wiesz, stres i zamieszanie, jesteśmy pochłonięci nowym projektem.
— Taka praca, co zrobić. A co w domu, u twojej rodziny?
— Ależ mówię o domu. Realizujemy właśnie z żoną projekt Wyjazdu Z Dziećmi Na Narty W Góry!
Nie znosiłam słowa „projekt” traktując go jako element „nowomowy” korporacyjnej, gdy jakiś czas temu, przechodząc fazę zachwytu rosyjską literaturą piękną, ciągle wpadałam na słowo „projekt” używane w tym samym kontekście. Postanowiłam, że kiedyś to opiszę, co niniejszym czynię 🙂
Uwielbiam czytać książki z XIX wieku, bo jest to świetna okazja, żeby przenieść się w świat, w którym nie było internetu, komputerów i telefonów i obserwować, jak ludzie komunikowali się bez tych wszystkich urządzeń i narzędzi. Zwykle dochodzę do następującego wniosku:
Ludzie się nie zmieniają.
Jesteśmy tacy sami jak nasi prapradziadkowe.
Zmieniają się jedynie narzędzia, za pośrednictwem których komunikujemy się.
Postaram się to, oczywiście z przymrużeniem oka, ukazać na podstawie dwóch
książek: „Braci Karamazow” Fiodora Dostojewskiego i „Anny Kareniny” Lwa Tołstoja. Wszystkie cytaty pochodzą właśnie z tych pozycji, natomiast zdjęcia (z wyjątkiem „Eugenishki”, fot. woopa.pl) z filmu „Anna Karenina”, 2012, reż Joe Wright. Przy okazji, tym, którzy NIE lubią czytać, polecam tekst Kasi Gandor: STOP czytaniu: 8 powodów, dla których nie należy czytać książek. 🙂
Życie Jako Projekt
Pani Shilton, nie pozwalając Wrońskiemu odejść i sypiąc żarcikami, zaczęła mu opowiadać o swoich najważniejszych życiowych projektach i pytać go o radę.
— On wciąż nie chce mi dać rozwodu. I co ja mam począć? Mam zamiar wytoczyć mu proces. Jak mi pan radzi?
Projekt Rozwód z Mężem. Jak widać, los w postaci męża rzuca pani S. pod nogi kłody. Zgoda męża na rozwód będzie kamieniem milowym projektu.
Telegramy zamiast maili
Wczesnym rankiem po balu Anna Arkadiewna zatelegramowała do męża, że tego samego dnia wyjeżdża z Moskwy.
Jestem pewna, że na XIX-wiecznych ulicach rozbrzmiewały dialogi w stylu:
— Czekam więc na telegram!
— Wyślę jak tylko będę miał dostęp do poczty!
Stresujący brak odpowiedzi
Posłaniec, który poszedł z listem, przyniósł jej odpowiedź jak najbardziej okrutną i nieoczekiwaną, mianowicie, że odpowiedzi nie będzie.
Odbiorca wyświetlił wiadomość na Facebooku, a nie odpisał… #smuteczek
Popędzanie się
— Katarzyna Iwanowna przesyła to panu przeze mnie — rzekła i podała mu liścik.
— Poza tym prosi pana bardzo, aby pan przyszedł do niej jak najprędzej i bez żadnych wykrętów, aby pan koniecznie przyszedł!
— Alosza, sprawa jest ASAP, przyjdź as soon as it possible!
Życie w stresie i pędzie
— Błagam panią tylko, aby zechciała pani mnie wysłuchać, niech mi pani udzieli dwóch minut swobodnej rozmowy, abym mógł najpierw wyłożyć pani wszystko, cały projekt, z którym przyszedłem. W dodatku nie mam czasu, spieszę się okropnie! — zawołał histerycznie Mitia.
Ach, jak dobrze to znamy, prawda??!!
Natłok maili
Przeczytała wszystkie bileciki i listy, które nagromadziły się na biurku, i odpowiedziała na nie.
Kiedyś gromadziły się na biurku, dziś gromadzą się na skrzynce gmailowej. Nic się zmieniło, tylko nośnik.
Nerwowe monitorowanie konta bankowego
— Wiem od dawna i wiem dokładnie. Wysłałam do Moskwy telegram z zapytaniem i wiem od dawna, że nie przekazał pieniędzy.
U mnie identyczna sytuacja.
Mnóstwo, listów, mnóstwo pisania!
XIX-wieczni bohaterowie książek ciągle piszą listy i liściki, wysyłają, czekają, nadają, odbierają. Któregoś razu przeanalizuję, ile razy, w powieściach XIX- wiecznych padło słowo „list” lub „liścik” 🙂
Wirtualne romanse
Zamiast smsów wysyłanych przez telefon lub wiadomości wysyłanych przez Messenger: liściki wysyłane za pośrednictwem gońca.
Podszedł i podał jej list. Otworzyła go i serce jej ścisnęło się boleśnie, zanim go jeszcze przeczytała. „Bardzo żałuję, że bilecik twój mnie nie zastał. Będę o dziesiątej.”- skreślił Wroński niedbale.
Jasne: „bilecik twój mnie nie zastał”, „straciłem łącze”, „chyba za ciężki plik, utknął w skrzynce nadawczej”, „u mnie działa”. Znamy te numery.
Zajmowanie się wieloma czynnościami jednocześnie
Resztę czasu przed obiadem Anna spędziła asystując przy obiedzie synka i porządkując swoje rzeczy. Przeczytała wszystkie bileciki i listy, które nagromadziły się na biurku, i odpowiedziała na nie.
Sytuacja wygląda znajomo, prawda? Jestem aktualnie zaangażowana w Projekt Obiad, Projekt Nowy Tekst Na Blog (jeżeli to czytacie oznacza to, że właśnie ów projekt zakończyłam, co jest sukcesem, bo siedzę nad nim od rana) oraz odpowiadanie na różne pytania moich córek.
Rozproszenie uwagi
Wyjął listy, by je przeczytać, lecz po chwili rozmyślił się, nie chcąc się niczym rozpraszać przed obejrzeniem konia.
Ja też wolę nie zaglądać w powiadomienia ze skrzynki mailowej i portali społecznościowych, żeby się nie rozpraszać przez zabawą z koniem, znaczy: kotem.
Emotikony wyrażające nastrój nadawcy
Hrabina Lidia długo nie mogła się zdecydować, by usiąść i list przeczytać. Wszystko w tym licie drażniło hrabinę: i treść, i napomknienie o wspaniałomyślności, a zwłaszcza nonszalancki, jak jej się zdawało, ton listu.
Zaproszenia na imprezy i wydarzenia, udział w eventach
— Kiedyż więc odbędzie się ten bal? — zwróciła się Anna do Kitty.
— W przyszłym tygodniu. Wspaniały bal. Jeden z tych, na których zawsze bywa wesoło…
— A więc zdarzają się i takie, na których zawsze bywa wesoło? — W głosie Anny brzmiala leciutka ironia.
— To dziwne, ale tak jest. U Bobryszczewów jest zawsze wesoło, u Nikitinów również, natomiast u Mieszkowów zawsze nudno. Czy pani tego nie zauważyła?
Zamiast facebookowego walla: udział w balu, na którym będą „wszyscy”. Szepty, ploteczki. Widzisz wszystko: jaki kto ma dziś outfit, co je. Tu grono bliższych znajomych: wymiana komplementów.
— Jak pięknie wyglądasz! ♥ (Wrzucam Twoje zdjęcie na Instagram! #królowabalu #beauty #piękna #sosweet #winda).
— Doskonale bawię się w waszym towarzystwie, kochani! (lajki, lajki, lajki).
— Jak wy pięknie tańczycie! (Udostępnię zaraz wasze zdjęcie na Facebooku i oznaczę Was).
— Czarna suknia? Serio?! Czy to jest bal, czy pogrzeb? (wredne, czepialskie komentarze osób mających problem ze sobą).
— Co za zdzira z tej @Karenina, tańczy z @Wrońskim, a przecież jest mężatką. #puszczalska (hejt)
Celebrowanie jedzenia
Dać im do ręki smartfony, a cały Instagram byłby w tych potrawach.
Skoro jesteśmy przy smartfonach: do wpisu zainspirował mnie mem, który zobaczyłam niedawno na Facebooku. Narzekamy na to, że współcześnie przez te diabelskie smartfony kuleją spotkania towarzyskie, bo zamiast skupić się na sobie, gapimy się w swoje małe monitorki. Oto, jak ludzie ignorowali się przed epoką smartfonów 🙂
Mam nadzieję, że moja zabawa w szukanie analogii do współczesnego stylu komunikowania się w klasyce literatury pięknej spodobała Wam się i że Tołstoj i Dostojewski po przeczytaniu tego tekstu nie przewracają się w grobach:)