Serialu, mój ojcze, telewizjo, moja matko

Zamiast oburzać się serialem „Nasze matki, nasi ojcowie”, lepiej wytłumaczmy dzieciom jak wygląda świat. W szkole niekoniecznie ich tego nauczą. Kilka dni temu nauczycielka mojej córki powiedziała na lekcji, że jedyną normalną religią jest religia chrześcijańska…
W kontekście toczących się od wczoraj dyskusji o tym, czy można emitować serial, który przedstawia historię przekłamując ją i upraszczając i strachu przed tym, że widzowie przyswoją sobie właśnie taki – wypaczony obraz historii – nasuwa mi się refleksja o tym, kto powinien edukować społeczeństwo i mówić im, jak jest naprawdę. Telewizja? Rodzice? Szkoła?

Niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie” ukazuje Polaków – i to na dodatek partyzantów z Armii Krajowej – jako antysemitów. Ciekawie nakręcony serial cieszył się w Niemczech ogromną popularnością: miał 25% oglądalność, równie wysoką zanotowała polska Dwójka emitująca serial, co więcej produkcję sprzedano do kilkudziesięciu krajów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że widzowie wszystkich krajów, w których emitowany będzie ten serial ukształtują sobie na jego podstawie wypaczoną i nieprawdziwą opinię o wojnie i Polakach.

Film to film, czy ktoś krytykował w podobny tonie „Bękarty wojny?” Quentino Tarantino? – pytają niektórzy. Otóż u Tarantino nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z fikcją, fantasmagorią reżysera i scenarzysty na temat tego „co by było gdyby?”. Nikt nie ma wątpliwości: Hitler nie zginął w sali kinowej, a Amerykanie nie zakończyli wojny w 1944 roku. W przypadku serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” widz ma wrażenie, jakby obraz był dokumentem i ukazywał zdarzenia, które wydarzyły się naprawdę. Dorzućmy jeszcze tekst Baracka Obamy o „polskich obozach koncentracyjnych” i mamy piękny obraz Polski.

Kto edukuje społeczeństwo? Szkoła, rodzice, czy telewizja?

Telewizja: rodzic i szkoła w jednym.
Mnóstwo osób czerpie światopogląd z telewizji. Bohaterowie seriali podpowiadają im jak ustosunkować się do osób chorych na AIDS, co sądzić o kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne i czy lepiej dla dobra dzieci trwać w złym małżeństwie, czy wprost przeciwnie: rozstać się. Dzieci spędzają mnóstwo czasu przed telewizorem, szklany ekran jest ich towarzyszem coraz częściej niż rodzic.

Rodzice: nie mają czasu albo chęci.
Rodzice albo nie mają czasu albo chęci na to, by rozmawiać z dziećmi i opowiadać im o świecie. Czasami brak im wiedzy. Marne to usprawiedliwienie. Wczoraj w obliczu toczących się w mediach dyskusji o wspomnianym wyżej serialu wytłumaczyliśmy córce, skąd to oburzenie w polskich mediach. Opowiadamy jej też o zespole Downa, o tym dlaczego ludzie rozwodzą się, o homoseksualizmie, wielokulturowości, zwierzętach w schroniskach, ludziach bezdomnych i tym, co dziś się dzieje w Turcji.

Szkoła:  nauczycielu, schowaj swój światopogląd do kieszeni i po prostu ucz.
Nauczyciel powinien być obiektywny i przedstawiać świat bez uprzedzeń i wartościowania. Kilka dni temu córka, uczennica klasy VI, oburzona opowiedziała mi o zachowaniu nauczycielki przyrody. Otóż pani poprosiła, by chętni uczniowie przygotowali na lekcję referaty związane z tematem przyszłej lekcji. „Różne zakątki świata”. Jednym z poruszanych wątków były „religie świata.” Czy dacie wiarę, że nauczycielka słysząc wykład o różnych religiach przygotowany przez ucznia, skomentowała to następująco?! :
– Jedyną NORMALNĄ religią jest religia chrześcijańska.

Kilkoro dzieci wyraziło swoje oburzenie i zaczęło protestować:

– Proszę pani, to jest rasizm!

– To dyskryminacja! – krzyknął ktoś inny.

– Proszę pani, przecież ten Bóg w tych wszystkich religiach to jest po prostu jeden i ten sam Bóg!

– Niezupełnie. Ja jako chrześcijanka, twierdzę, że jedyną normalną religią jest chrześcijaństwo – upierała się pani.

– To, że jest pani chrześcijanką nie uprawnia panią do wyrażania takich poglądów!

Oburzenie mojej córki i kilkorga innych uczniów, które głośno wyraziły niezadowolenie postawą pani wynika z tego, że są świadome kwestii tolerancji i dyskryminacji i poczuły, że nauczyciel zachował się nie w porządku deprecjonując inne religie. Ktoś kiedyś z nimi o tym rozmawiał.

Jeżeli nie chcemy, żeby to telewizja edukowała nasze dzieci: sami zacznijmy je edukować. I nie mówmy, że nie mamy czasu lub wiedzy. „Kto chce szuka sposobów, kto nie chce szuka powodów.”

Komentarze: