Trudne sprawy na żywo

Rzecz wydarzyła się w tak zwanym dyskoncie spożywczym. Przez myśl nam nie przeszło, że nastąpi taki bieg wydarzeń!

Starsza córka bardzo skrupulatnie wybierała owoce.

– Śliwki,  gruszki czy mango? Biorę wszystko. Albo nie, gruszek nie chcę. Cytryny, maliny, może jeszcze arbuz? Mhm, ale który wybrać? Ten, ten, ten, ten, ten czy ten? Maliny, arbuz, śliwki, cytryny, ale ile, ale które. A może arbuz ten? Czy jednak aby na pewno mam ochotę na mango? Mam mango, mamo mam mango, mamy w domu mango?

Owocowe dylematy 14-latki trwały co najmniej kwadrans i wcale jej nie było śpieszno do podjęcia ostatecznej decyzji, wprost przeciwnie: wyglądało na to, że dopiero rozkręca się.

Mąż stracił w pewnym momencie cierpliwość i huknął:

– Wybierz w końcu te owoce i wyjdźmy już wreszcie z tego sklepu!

 

WTEDY POJAWIŁA SIĘ ONA.

Niesamowita. W wieku nieokreślonym, może 25, może 35 lat. Dwanaście wizyt w solarium w ciągu ostatniego miesiąca. Czarne jak asfalt i proste jak autostrada włosy. Kruczo-czarna brew perfekcyjnie wyregulowana w łuk. Doczepiane rzęsy. Fantazyjny tatuaż na ramieniu.

Stanęła pół metra obok ojca mojego dziecka i wymownie nań spojrzała. Przez co najmniej dwie minuty, choć doprawdy trwało to niczym wieczność, jej oczy świdrowały go. Jej wymowny wzrok mówił, że czuwa.

Że niech on wie, że ona widzi i słyszy. W swym domu jest ona wiernym widzem paradokumentalnych programów typu Trudne Sprawy i zna się na rzeczy. Natomiast teraz, w tym sklepie, jest ona naocznym świadkiem tej sytuacji, w której dziecko poczebuje pomocy.

Grała na zwłokę, bo czekała na przybycie kamery. Powtarzała w myślach tekst, który zaraz wygłosi w stronę widzów. Uszyma wyobraźni usłyszeliśmy, że brzmiał tak:

–  Robiłam właśnie zakupy w Motylku, kiedy zaistniała sytuacja krzyku ojca wobec dziecka. Był agresywny. Miałam wrażenie, iż chce ją zamordować. Poczułam, że ta sprawa może mieć związek z serią afer, która wstrząsnęła ostatnio Darłowem.

*

Moja 14-letnia córka, fanka Trudnych Spraw, o czym opowiadałam Wam tutaj, oczywiście błyskawicznie poczuła przepływającą weń paradokumentalną żyłkę i kiedy czym prędzej opuściliśmy to miejsce, stanęła obok witryny sklepowej, zrobiła smutną minę cierpiącego dziecka i powiedziała wprost do kamery:

–  Tato krzyczał na mnie w Biedronce. Chciałam tylko wybrać owoce. Było ich tak dużo, tak wiele, a ja nie wiedziałam na które się zdecydować, bo moi rodzice nie kupują mi nawet jabłek, a mojej siostrze cytryn. Wszystko wydają na internet.

PS Dziś o 22:40 w TVN Style wyemitowany będzie odcinek „Trudnych spraw” „Miasta Kobiet”, w którym wystąpiłam i o którym pisałam tutaj. Jestem pewna, że moje wszystkie błyskotliwe i ciekawe wypowiedzi zostały podczas montażu wycięte, a zostawili te, w których przynudzam i gadam od rzeczy, więc jeżeli będziecie mnie oglądać, weźcie to pod uwagę! 🙂

Komentarze: