fot. Pikolina
Czasem warto przyjąć do wiadomości, że to do czego dążymy, jest poza zasięgiem naszych możliwości. Że szukamy czegoś, czego nigdy mieć nie będziemy.
fot. Pikolina
Czasem warto przyjąć do wiadomości, że to do czego dążymy, jest poza zasięgiem naszych możliwości. Że szukamy czegoś, czego nigdy mieć nie będziemy.
Mój mąż, jak to mąż, ma cały szereg wad, ale jednego nie mogę mu zarzucić: nie kłamie. Taka sama jest starsza córka. Niedawno posprzeczałyśmy się i brzydko się do mnie odezwała. Zdenerwowałam się i powiedziałam:
Umiejętność przyznania się do błędu i szczerych przeprosin: trudna sztuka (ale jakże ułatwiająca życie), którą najlepiej, żebyśmy opanowali jeszcze w dzieciństwie i potem śmiało stosowali w dorosłości. Ale od kogo dzieci mają jej się uczyć, skoro rodzice udają zwykle nieomylnych i bezbłędnych?
fot. Mały Kadr
„Współczuję Ci. Kiedyś, za kilkanaście lat, gdy uświadomisz sobie jak niewiele czasu spędziłeś z dziećmi, zrobi ci się przykro, a czasu już nie cofniesz.” – oto fragment listu, który napisałam dwa miesiące temu do męża.
Dziecko nie jest damą ani dżentelmenem, lecz dzieckiem. Ugryźmy się w język, zanim nazwiemy je niegrzecznym.
W tych kilku zdaniach listu zawarła się moim zdaniem kwintesencja doskonałego rodzicielstwa. Takim rodzicem chciałabym być.
Tak jak jestem przeciwniczką założenia, że dziecko powinno odwdzięczyć się rodzicom „na starość”, o czym pisałam tutaj, tak samo uważam, że rodzice nie powinni poświęcać całego życia dzieciom i podporządkowywać większość swoich decyzji ich woli.
Copyright © Nishka 2013-2017 • Wszelkie prawa zastrzeżone: zabronione jest kopiowanie tekstów i zdjęć pochodzących z bloga.