Gry małżeńskie, czyli w co ludzie grają w związkach? Gra „Gdyby Nie Ty”.

Otwieram dziś nowy cykl: gry małżeńskie, gry związkowe. I nie chodzi o planszówki, a o gry psychologiczne. Rozpoczynamy od najpopularniejszej gry, w jaką ludzie grają w związkach, gry: „Gdyby Nie Ty”.

fot.Piccolina & Żudit

Zasady gry związkowej „Gdyby Nie Ty” są proste. Gracz oskarża drugiego gracza o to, czego nie udało mu się osiągnąć, przykładowo:
– Gdyby nie to, że jesteś taki nietowarzyski i zaborczy, chodziłabym częściej na imprezy i nauczyłabym się tańczyć!
– Gdyby nie to, że chcesz inwestować wszystkie nasze oszczędności w dom, mógłbym spełnić swoje marzenia i podróżować po świecie!

[su_frame]Rozpoczynam dziś cykl pt. „Gry małżeńskie, gry związkowe.” Zainspirowała mnie do tego książka Erica Berne „W co grają ludzie? Psychologia stosunków międzyludzkich” Ów amerykański psychiatra spojrzał na stosunki międzyludzkie jako na rozmaite gry. Jego zdaniem gramy przez całe życie, uczestnicząc w grach rodzicielskich, towarzyskich, seksualnych, biznesowych i wielu innych. To bardzo ciekawe spojrzenie na rzeczywistość, jednak lektura książki nie należy do najprzyjemniejszych. Pełno w niej psychologiczno-psychiatryczno-terapeutycznych określeń w stylu: deprywacja sensoryczna i emocjonalna, analiza transakcyjna, transakcja komplementarna itp i ciężko się przez nią brnie. Postanowiłam więc przetłumaczyć najciekawsze teorie na język Nishki i przedstawić Wam koncepcję Berne’a w przystępny sposób, opatrując ją własnymi przykładami i komentarzem.[/su_frame]

Podstawowe zasady gry: „Gdyby Nie Ty”:

♠ Używane pionki: zakazy, nakazy, oskarżanie się, obwinianie się.
♠ Główne ruchy: rzucanie pionkami.
♠ Cel gry: uśmierzenie własnych lęków i usprawiedliwienie swojej bierności.

–  Gdyby nie on, mogłabym prowadzić bujne życie towarzyskie, mogłabym z ludźmi bawić się i tańczyć. Ale nie mogę, bo on nie pozwala mi wychodzić z domu, wiecznie te pretensje, żale, fochy, akty zazdrości, nie mam siły tego znosić, dlatego dla świętego spokoju zostaję w domu. Pozostaje mi tańczyć samej ze sobą w zaciszu domu, a tak bardzo chciałabym iść do ludzi!

–  Gdyby nie ona, mógłbym realizować marzenia, które noszę w sobie od zawsze. Od dziecka marzyłem o podróżach, penetrowaniu kolejnych zakątków Matki Ziemi. Ale nie mogę, bo moja żona wciąż chce wszystkie nasze pieniądze przeznaczać na remont domu. Na podróże już mi nie wystarcza i dlatego właśnie nie opuszczam swojego domu na promień większy niż 10 km.

Prawda jest taka, że ludzie nie wiążą się ze sobą przypadkiem. Z jakiegoś powodu wybrali akurat takich partnerów: „ograniczających ich niezależność”. Z jakiegoś powodu wciąż w tych związkach i na takich zasadach tkwią. Czyżby dlatego, że łatwiej jest zrzucić winę za swoją bierność lub nieaktywność na partnera czy partnerkę?

–  Gdyby nie on, byłabym inna.

–  Gdyby nie ona, moje życie wyglądałoby inaczej.

Bzdura.

Gra toczy się dopóty, dopóki gracze wchodzą w swoją role. Zwykle w momencie, gdy jedno wychodzi z roli i nagle stwierdza…

–  Ok, śmiało, rób co chcesz. Chodź na imprezy, prywatki, tańcz.

… okazuje się, że ona boi się parkietu. Że źle się czuje wśród ludzi, że nie potrafi „imprezować”.

– Wiesz, odwołajmy ten remont. Co tam nowy dach, co tam wymiana mebli w obliczu realizacji marzeń. Jedź gdzie chcesz, zwiedzaj świat.

… okazuje się wtedy, że on boi się wielkich podróży. Że myśl o locie samolotem bądź znalezieniu się na innym kontynencie budzi w nim nie ekscytację, a strach.

Nagła zmiana zasad gry z „Nie waż się tego robić” na „Śmiało, rób co chcesz” powoduje zwykle demaskację fobii i ujawnienie lęków.

Okazuje się, że głównym powodem, dla którego kobieta nie zdobywała parkietów, a mężczyzna nie zdobywał świata nie był ograniczający partner, lecz własne lęki.

Owszem, partner zapewne wykazywał takie skłonności, ale po pierwsze: co z tego? Wszak nikt nie jestem niczyim niewolnikiem. Po drugie „widziały gały co brały” (vide: Nie zmieniaj mnie kochanie, bierz mnie taką jaką jestem albo wcale). Po trzecie wchodzenie w rolę „ograniczonego przez złego współmałżonka” jest często „na rękę”, bo usprawiedliwia naszą bezczynność i powstrzymuje od przedsięwzięć, których boimy się.

(szeptem: Wymądrzam się tak, ale też kiedyś grywałam w tę grę.).

Zanim więc krzykniesz do swojego mężczyzny lub kobiety „Gdyby nie ty!” zastanów się, w co grasz.

🙂

Komentarze: