Fotografowałyśmy dziś z młodszą córką dwie książki. Oczywiście jak zwykle, gdy aparat fotograficzny poszedł w ruch, przypałętały się do nas zwierzęta. To dobra okazja, żeby od razu podzielić się z Wami kilkoma dialogami, które w moim notesie widnieją pod hasłem: „książka”.

jeż pepe

Młodsza córka przegląda słownik ortograficzny. Nagle zasmucona stwierdza:
—  Mojego imienia oczywiście w słowniku nie ma 🙁

Zawsze, ilekroć chcę zrobić książce sesję fotograficzną, zbiega mi się stado zebr.

Jakiś czas temu naszła nas ochota na zrobienie czegoś zwariowanego i zamiast kolejnego czworonoga sprawiliśmy sobie zebrę. Nawet się nie spostrzegliśmy, jak w ciągu miesiąca (bowiem ciąża zebr trwa piętnaście tygodni) rozmnożyła nam się do całego stada! Sympatyczne to zwierzęta, na dodatek lubią myć okna, ale mają jedną poważną wadę: nieustannie chcą być w centrum uwagi. Fotografowałam wczoraj „W oparach absurdu” Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima (kojarzycie tych blogerów?) i zebry nieustannie wchodziły mi w obiektyw.

pismo IskryPamiętacie jak kilka tygodni temu napisałam o „Hobbicie”? Dzień przed naszą wyprawą tam i z powrotem do kina, moja starsza córka spanikowała:
— Mamo! Przecież ty nie dość, że nie byłaś ze mną i tatą rok temu w kinie na pierwszej części „Hobbita”, to jeszcze nie czytałaś tej książki!
—  To prawda — przytaknęłam.
Nastolatka czym prędzej pobiegła do naszej domowej biblioteczki, chwyciła „Hobbita” Tolkiena i niemal rzuciła we mnie książką.
— Czytaj! Przeczytaj chociaż do strony 118!

Nie miałam wyjścia: przeczytałam! Podzieliłam się z Wami kilkoma cytatami z książki, poruszyłam w tekście wątek roli, jaką odgrywa tłumacz ,w komentarzach wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja (link do tekstu). Cytując fragmenty książki, podałam oczywiście źródło, czyli również wydawcę. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka dni później Wydawnictwo Iskry odezwało się do mnie, chwaląc moją „niesztampową recenzję” i proponując współpracę!

Jeannette Kalyta— Jeanette, zdałem sobie sprawę, że masz niezły zawód, żyjesz z seksu!
Zanim parsknęłam śmiechem, zdążyłam dodać:
— I pracuję na telefon.

Gdy Wydawnictwo Otwarte zwróciło się do mnie z propozycją promocji książki ”Położna: 3550 cudów narodzin” Jeannette Kalyty, bez wahania zgodziłam się. Ta najpopularniejsza polska położna jest dla mnie ucieleśnieniem zmian w polskim położnictwie: wzmacniania w kobietach wiary, że poród nie musi przerażać. Z jednej strony potrzebne są ku temu zmiany w polskim szpitalnictwie: stosunku personelu medycznego do kobiet rodzących, z drugiej strony zmiany w społeczeństwie: stosunku kobiet do porodu.

hobbit-okladka-filmowa2Jednym z prezentów, które dostaliśmy od orka Mikołaja były bilety do kina na kolejną część ekranizacji „Hobbita”. Kilkanaście godzin przed seansem, starsza córka coś sobie uświadomiła i krzyknęła:

— Mamo! Przecież ty nie dość, że nie byłaś ze mną i tatą rok temu w kinie na pierwszej części „Hobbita”, to jeszcze nie czytałaś tej książki!

—  To prawda — przytaknęłam.

Nastolatka czym prędzej pobiegła do naszej domowej biblioteczki, chwyciła „Hobbita” Tolkiena i niemal rzuciła we mnie książką.

— Czytaj! Przeczytaj chociaż do strony 118!

nishka

Stało się. Myślicie sobie, że Nishka to drobna blogerka parentingowa, a ona tymczasem wisi na nowojorskich bilbordach, promując książkę Tomka Tomczyka: „Blog”!

Ostatnie dni były bardzo intensywne. Wczoraj poleciałam do USA, wzięłam udział w szybkiej, ale profesjonalnej sesji zdjęciowej. Jeszcze tego samego dnia nastąpił wielkoformatowy druk zdjęć, następnie wyklejono nimi, o ile pamięć mnie nie myli, dwadzieścia sześć bilbordów. Nie są to przypadkowe bilbordy, bowiem usytuowane są w okolicach, po których latem i wczesną jesienią przechadzał się autor książki.


Czytelnicy moi, wysłuchajcie tej opowieści i wiedzcie, że jest ona zaiste na miejscu, wszak cały świat świętuje dziś Dzień Książki. Za górami, za lasami żyła sobie starsza córka Nishki, która bardzo lubiła czytać książki. Pewnego dnia pielęgniarka szkolna skierowała ją na badanie okulistyczne.

Po badaniu, które wykazało krótkowzroczność, okulista rzekł bez zastanowienia do Nishki, nie zwracając zupełnie uwagi na to, że wszystkiemu bacznie przysłuchuje się dwunastolatka:

— Wie pani, prymitywne plemiona, które nie umiały czytać a tym samym nie nadwyrężały oczu, miały doskonały wzrok.

Po wyjściu od okulisty, córka rozpaczliwie krzyknęła do matki:

—  Dlaczego nie ostrzegłaś mnie, że czytanie zepsuje mi oczy?!